Odkopię temat i chciałbym otworzyć dyskusję dot. trwałości przewodów, a w szczególności tych w oplcie. Ostatnio miałem sytuację w której przewód w oplocie strzelił po 8 latach użytkowania i przejechaniu 130 kkm. Na szczęście stało się to na postoju, gdy w ramach testu mocno nacisnąłem na hamulec. W efekcie trochę nerwów, laweta i serwis, ale nie chcę myśleć co by się mogło wydażyć gdyby uszkodzenie nastąpiło w trakcie jazdy.
Wydaje się że 8 lat to nie tak dużo, szczególnie że część forumowych aut zapewne jeździ jeszcze na oryginalnych przewodach hamulcowych, a więc w niektórych przypadkach 20 letnich. Przewód strzelił w prawym przednim kole, a więc tam gdzie dużo pracuje (koło skrętne, szczególnie narażone na pracę w dużych zakresach np.wjazdy na krawężniki itp.). Piszę to z uwagi na fakt że wybierając przewody w oplocie (dwa razy droższe od standardowych) wydawało mi się że są pewniejsze i nie będę musiał ich już wymieniać, okazuje się jednak że jest inaczej i tym samym chciałbym uczulić forumowiczów aby sprawdzać przewody pomimo dobrego stanu wizualnego. Aby mieć pewność wypadałoby je jednak regualnie wymieniać, a takiej informacji ani tu na forum ani na stronie producenta nie znalazłem. Sądzę że niewiele osób zastanawia się nad ponowną wymianą zakupionych już przewodów. Dodam tylko że u mnie układ był regularnie sprawdzany a płyn wymieniany co dwa lata .
Przy tej okazji w serwisie dowiedziałem się że jakiś czas temu taki sam przewód strzelił znajomemu w A4 B7 i to po krótszym czasie użytkowania. Usłyszałem również opinię że przewody w oplocie są szytwniejsze i mogą przez to być bardziej podatne na uszkodzenia powstające w wyniku pracy koła.
Przy najbliższej okazji wrzucę zdjęcia uszkodzenia. Może spróbuję zareklamować przewody bo niby mają dożywotnią gwarancję. Niemniej nie o reklamację się rozchodzi a o bezpieczeństwo podróżujących. W aucie mam zestaw 320/288 aby mieć pewność że w awaryjnych sytuacjach hamowanie będzie skuteczne. Przerwany przewód to pedał w podłodze i bardzo nieprzyjemna świadomość że auta praktycznie nie da się zatrzymać. Faktem jest że nasze auta są już mocno leciwe a lata swojej świetności i pewności elementów mają za sobą. Niemniej auta te dłubiemy i doposażamy, regualnie wymieniając części eksploatacyjne tak by dojechać do celu. Ja mimo że dbam o auto tym razem do celu dotarłem na lawecie. Po tej sytuacji zakupiłem już standardowe przewody hamulcowe.
Czy ktoś z Was miał już taką sytuację i podzieli się swoimi przemyśleniami?
Polecam również regularne testowanie układu hamulocwego mocnym deptaniem hamulca na postoju, tak by w układzie wytworzyć maksymalne ciśnienie. Mnie to uratowało przed potencjalną tragedią.