Żył sobie Zenek. Zenek znał wszystkich i wszyscy znali Zenka. Zenek pracował w zakładzie samochodowym. Pewnego dnia do zakładu w którym pracował wpadła kontrola i orzekła że zakład zostaje zamknięty. Szef załamany nie wie co robić. Nagle gość z kontroli widząc przechodzącego Zenka pyta: - Zenek ty tu pracujesz? - Ano pewno że pracuję - odpowiada Zenek. - A to jak tak to nie ma problemu. Kontrola się zawinęła. Szef mówi: - Zenek! Ty rzeczywiście wszystkich znasz! - A no tak jakoś wyszło. - A znasz papieża? - A no pewno że znam. - To zaraz dzwonie na lotnisko i rezerwuje bilety do Watykanu. Szef dzwoni ale najbliższe bilety za dwa tygodnie dopiero. Zenek mówi: - Szefie daj słuchawkę: "cześć.... ok, ok, ... to na razie", szefie lecimy jutro pierwszą klasą o 14. - Zenek ty rzeczywiście wszystkich znasz! No i polecieli. Stoją na placu św. Piotra, Zenek mówi: - Szefie punkt 12 wyjdę na tą ambonę razem z papieżem, patrz uważnie. Tłum na placu, szef gdzieś na środku. Nagle wybija dzwon i Zenek rzeczywiście wychodzi z papieżem i macha do szefa. Nagle szef pada sztywny. Zenek widząc to zbiega i leci do szefa. Dobiega do niego, trzaska go po twarzy, po chwili szef odzyskuje przytomność i mówi: - To, że znałeś wszystkich z kontroli zrozumiałem, to że znałeś wszystkich na lotnisku, to też zrozumiałem, to też jeszcze szło zrozumieć, że znałeś papieża, ale ku*wa jak podszedł do mnie murzyn i zapytał mnie: "Co to za koleś w białym kubraczku stoi koło Zenka?"