Porównuję bo tam można jezdzic przepisowo a u nas nie ?
W czym jesteśmy gorsi, co?
Poniżej zamieszczę cytat bardzo bliskiej mi osoby:
"...Polacy nie są zadowoleni z życia w swoim kraju, ale jednocześnie wielu nic nie robi, aby swój byt polepszyć. Śmiecą, awanturują się, niszczą, są zawistni. Jednocześnie fascynują ich narody otwarte, pewne siebie. Podobają im się czyste, zadbane miasta, ale sami o swoje nie dbają. Najdziwniejsze w Polakach jest to, że krytykują siebie jako naród i kraj, w jakim przyszło im żyć. Deklarują chęć wyjazdu, czy też lepiej – ucieczki, jeśli tylko pojawi się ku temu okazja. Tak, jakby wierzyli, że gdzie indziej jest lepiej. Polacy na emigracji najbardziej krytykują kraj, w którym już od dawna nie mieszkają. Nie mieszkają, więc nie wiedzą. Po moim tekście Czy Australia to naprawdę raj na ziemi? na wielu emigracyjnych forach rozgorzały dyskusje. Wszystkie właściwie jednokierunkowe – w Polsce jest źle, tragicznie, a Polacy to gnoje. Te same osoby w swoich długich historiach emigracji przyznawały, że musiały ciężko pracować na status, który teraz mają na obczyźnie. Musiały często ciągnąć dwa etaty, całkowicie poniżej swoich kwalifikacji, uczyć się po nocach języka, żeby dostać lepszą pracę, mieszkać w spartańskich warunkach, zaakceptować tubylców i przystosować się do zmian kulturowych. Pojawia się w mojej głowie pytanie – czy gdyby ta sama osoba zrobiła te rzeczy w Polsce, nie miałaby lepiej? Gdyby, zamiast leżeć na zasiłku i krytykować rząd za brak perspektyw, zabrała się za pracę na dwóch etatach, jednocześnie podnosząc swoje kwalifikacje, wyprowadziła się do miasta, w którym byłoby więcej opcji, poszukała znajomych wśród osób z ambicjami, możliwe, że też pojawiłby się lepszy poziom życia? To jest czysta matematyka, o której emigranci zapominają. Albo inaczej – ukrywają ten fakt, bo się wstydzą. Skoro wszyscy tak strasznie zazdroszczą im tego lepszego życia, pomijają fakt katorżniczej, wielogodzinnej pracy na stanowiskach poniżej kwalifikacji, za płacę, której dany naród nigdy by nie zaakceptował. Nie zaakceptował, bo na przykład w takiej Wielkiej Brytanii zasiłek często jest wyższy niż pensja emigrantów, więc to zwyczajnie im się nie opłaca. Ale zasiłek trzeba zdobyć, co często przekracza możliwości Jaśka Nowaka..."
Pisałem o też naszej niskiej samoocenie
"...To jest chyba najbardziej widoczna na świecie nasza wada, którą można zauważyć jadąc nawet na wycieczkę do innego kraju. Czujemy się gorsi. W końcu sami nazywamy siebie Polakami – cebulakami, obrzucamy epitetami Polaczek, Polaki – biedaki i tak dalej. A ja jestem dumna z bycia Polką i NIGDY nie powiem nic złego o Polsce w kategoriach co to za straszny kraj, a ludzie potwory. Gdybym tak bowiem powiedziała, plułabym we własne gniazdo, w moje korzenie, pochodzenie, rodzinę, przyjaciół i naród, z którego się wywodzę.
Jak każdy naród, mamy masę wad, pisałam o wadach Australijczyków, mogę podobne teksty napisać o Amerykanach, Hinusach, czy Brytyjczykach, których dobrze poznałam w trakcie podróży po świecie i w pracy. Amerykanie, przeświadczeni o swojej wyjątkowości, żyją ponad stan, Brytyjczycy bywają awanturującymi się prostakami, a Hindusi to często szowiniści. Każdy naród ma jakieś swoje dziwne cechy, które inne narody wyśmiewają. Każdy naród ma też mnóstwo zalet. My, Polacy, nie zapominajmy o naszej bogatej kulturze, tradycji, cudnej ziemi, pysznej kuchni, pięknych kobietach, białych plażach i ludziach, najlepszych na świecie kibicach, gościnnych, przyjaznych, rodzinnych.
Niepotrzebnie wstydzimy swojego pochodzenia i biczujemy się za to, że jesteśmy Polakami. Nie jesteśmy gorsi niż inne narody. Mamy swoją piękną, momentami bolesną, ale jakże bogatą historię, piękne tradycje i wartości, których mogą nam pozazdrościć inne kraje. Warto to kultywować, nawet w ciężkich czasach, które nastały i walczyć o ten piękny kraj nad Wisłą. Ze wszystkimi zaletami, ale i wadami. Bo kto ich nie ma?..."