Walczę z układem chłodzenia.
Temperatura na klimatroniku na postoju to około 96-97 stopni, podczas jazdy potrafi być 98-99. Po zgaszeniu silnika i włączeniu za jakiś czas wskazówka na blacie przekracza 90 (na postoju jeszcze silnik oddaje trochę ciepła) i dopiero po chwili się cofa jak wisko schłodzi.
Ogólnie to wymieniłem pompę wody, bo robiłem rozrząd teraz, ale stara pompa była w porządku.
Zaraz po kupnie auta było gorzej, bo praktycznie ciągle około 106 stopni, ale wymieniłem termostat i poprawiło się do tego co jest teraz.
Przy okazji rozrządu przepłukałem też wężem chłodnicę w jedną i w drugą stronę, oraz także blaszki z kurzu i brudu żeby lepiej przepływało powietrze. Króćcami woda leciała jak trzeba.
Wisko mam sprawne, ale przy tych temperaturach się jeszcze nie chce załączać.
To co dla mnie jest bezsensu, to że podczas jazdy temperatura nie spada. Przecież przy otwartym termostacie to się wtedy ładnie chłodzi i dopiero na postoju trochę rośnie.
Zastanawiam się nad dwoma opcjami:
-czy zakładać inny termostat, bo ten się otwiera trochę za późno (w szklance niby normalnie, ale zauważyłem, że to niemiarodajne i nawet jak się otwiera w szklance przy temperaturze producenta, to w silniku może działać niepoprawnie)
-czy obstawiać coś nie halo z nagrzewnicą, bo mam już trochę pokruszony króciec do odpowietrzania i miałem problem z bulgotaniem póki nie założyłem dodatkowej opaski, planuję niedługo wsadzić w środek króćca miedzianą rurkę aby nie pękał dalej przy skręcaniu opaskami, ale nie wiem jaka jest średnica wewnętrzna.
-nie włącza mi się nigdy wiatrak klimatyzacji, gdzie jest do niego termowłącznik? Oraz czy powinien się włączać jak klima jest wyłączona?