Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam miałem dzisiaj spotkanie z sarną na drodze w aucie uszkodzona maska zderzak,gril,pourywane zaczepy od lamp i przesunięty przedni pasa czy jakaś szansa żeby wyciągnąć jakieś odszkodowanie od koła łowieckiego bo na ich terenie to się stało czy raczej nie zawracać sobie tym głowy.

Opublikowano

A wzywałeś policję??:)

Opublikowano

jeśli był znak to dostałby tylko mandat

Opublikowano

Policja była na miejscu i spisali notatkę a mandat niby z jakiej racji miał bym dostać bo sarna nie przeżyła

Opublikowano

Mandat za nieostrożną jazdę i nie stosowanie sie do znaku, w tym przypadku "uwaga dzika zwierzyna"

Wysłane z iPhone

I jesli taki wlasnie znak stał to mozesz mieć problem z odzyskaniem jakiejkolwiek kasy

Wysłane z iPhone

Opublikowano

Mandat za nieostrożną jazdę i nie stosowanie sie do znaku, w tym przypadku "uwaga dzika zwierzyna"

Wysłane z iPhone

I jesli taki wlasnie znak stał to mozesz mieć problem z odzyskaniem jakiejkolwiek kasy

Wysłane z iPhone

o to właśnie mi chodziło. Jeśli nie było żadnego znaku to jak najbardziej należy Ci się kasa

Opublikowano

Byl znak ? ZERO KASY . Nie bylo ? Moze sie uda.

Opublikowano

jeżeli był znak to powinieneś zachować szczególną ostrożność a co za tym idzie dostosować prędkość do warunków panujących na drodze. Możesz iść do Sądu gdy nawet był znak ale nie wygrasz bo Sąd może stwierdzić, iż powinieneś jechać z prędkością 5 km/h żeby uniknąć zderzenia ze zwierzęciem. Dlatego stawiają znaki ostrzegające żeby uniknąć później odpowiedzialności i ud***ć kierowcę ;(


Mandat za nieostrożną jazdę i nie stosowanie sie do znaku, w tym przypadku "uwaga dzika zwierzyna"


Wysłane z iPhone
I jesli taki wlasnie znak stał to mozesz mieć problem z odzyskaniem jakiejkolwiek kasy


Wysłane z iPhone

może go pouczyli i nie dostał mandatu

Opublikowano (edytowane)

Koleżka miał niedawno dzwona w sarnę, nie było znaku i wezwał policję. Była notatka itd, przyjechał rzeczoznawca i kasy nie chcieli wypłacić. Inny znajomy zajął się tym przez firmę, która pomaga wyciągnąć odszkodowania itp - dwa razy odwoływał się i nic. Kumpel poszedł do prawnika, dostał radę, żeby odpuścić, bo temat będzie ciągnął się może nawet 2 lata i na koniec może jeszcze zapłacić za koszta sądowe. Po podliczeniu ile jest do ugrania, ile będzie kosztować naprawa, a ile może go to kosztować w sądzie - odpuścił i zrobił za swoją kasę...

Koło łowieckie, czy tam zarząd dróg mają swoje zdanie na ten temat, że nawet jak nie ma znaku, to masz jechać ostrożnie.

Tutaj masz cytat z innego forum:

A jak wygląda praktyka?

W naszej Kancelarii wielokrotnie spotykamy się z tego rodzaju sprawami. Często okoliczności zdarzeń z udziałem zwierzyny leśnej są bardzo tragiczne. Nagłe wtargnięcie dzika, którego waga u dorosłych osobników może wynosić nawet 320 kg (samce) i 140 kg (samice) przy prędkości pojazdu rzędu 70 km/h skutkować może doznaniem bardzo poważnych obrażeń ciała, a nawet śmiercią uczestników wypadku.

Wśród wielu spraw będących obecnie w toku, na uwagę zasługuje przypadek, w którym doszło do zderzenia samochodu z dzikiem. Odcinek drogi przecinającej niejako tereny leśne, na którym doszło do przedmiotowego zdarzenia, w dacie wypadku nie był oznakowany znakiem A18b – „Uwaga! Dzikie zwierzęta”. Zarządca tej drogi postawił znak dopiero kilka miesięcy po wypadku.

Ubezpieczyciel zarządcy drogi oddalił roszczenia odszkodowawcze, uzasadniając to następująco:
„… A mianowicie czy gdyby znak był ustawiony, a na drodze znalazł się dzik w okolicznościach identycznych do opisanych w niniejszym przypadku, to do zdarzenia by nie doszło. Kierujący pojazdem nie mógł uniknąć zderzenia ze zwierzyną, ponieważ wtargnęła nagle na drogę. Tym samym do tego samego zdarzenia mogłoby dojść nawet wówczas, gdyby znak ostrzegawczy A18b był ustawiony na przedmiotowym odcinku drogi. Normalnym następstwem nieustawienia znaku ostrzegawczego A18b nie jest przecież wbiegnięcie dzika na jezdnię i kolizja pojazdu ze zwierzęciem, ponieważ takie zdarzenie jest normalnym następstwem zamieszkiwania w przydrożnych lasach przez dzikie zwierzęta”.

Powyższe uzasadnienie pokazuje metodykę stosowaną przez zakłady ubezpieczeń w tego typu sprawach, sprowadzającą się do tego, że obojętnie, czy znak ostrzegający o możliwości wystąpienia dziko żyjących zwierząt jest, czy też go nie ma, ubezpieczyciel nie przyjmuje odpowiedzialności za takie zdarzenie z udziałem zwierząt leśnych na nieoznakowanej drodze.
Ze względu na to, iż tego typu wypadków przybywa, a zakłady ubezpieczeń odmawiają przyjęcia odpowiedzialności w ramach polisy OC zarządcy drogi, podając podobne wyjaśnienia, jak cytowane powyżej, wystąpiliśmy do Rzecznika Praw Ubezpieczonych, pani Haliny Olędzkiej, z prośbą o podjęcie interwencji w tej sprawie.

Do dnia publikacji artykułu nie otrzymaliśmy ostatecznego stanowiska ubezpieczyciela.

Mamy nadzieję, iż powyższe informacje pozwolą Państwu uzmysłowić sobie, jak trudno dochodzić swoich praw w sytuacji, gdy do zdarzenia na drodze doszło z udziałem zwierzyny leśnej. Stąd też zdecydowanie zalecamy ostrożność, szczególnie wtedy, gdy poruszamy się po drogach, które przecinają tereny leśne. W takich przypadkach warto zwolnić i zachować czujność. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie uchronić siebie i naszych pasażerów przed wypadkiem i jego dotkliwymi konsekwencjami.
Edytowane przez toman
Opublikowano (edytowane)

Jeśli nie masz AC, to wyegzekwowanie jakiegokolwiek odszkodowania jest praktycznie niemożliwe! Zarządca drogi nie wypłaci jeśli stał znak A18b. Może też nie wypłacić jeśli znaku nie było, ale miejsce zdarzenia mogło wskazywać, ze teren (krzaki drzewa, brak budynków mieszkalnych) jest siedliskiem dzikiej zwierzyny. Koło łowieckie przyjmie odpowiedzialność za szkodę, wyłącznie w przypadku, gdy do zdarzenia doszło w wskutek wypłoszenia zwierzyny z lasu przez nagonkę, lub huk wystrzałów. Tak więc rzecz dotyczy wyłącznie przypadków, gdy na danym terenie odbywa się polowanie (to akurat jest prawdopodobne i możliwe do ustalenia).

Edytowane przez hak64
Opublikowano

Wystarczy mieć miniAC.

Opublikowano

Rozwiń temat co to jest mini AC bo jak naprawie auto to muszę jakoś się zabezpieczyć na przyszłość

Opublikowano

Kolego mini AC to nic innego jak Auto Casko tylko nie pełne, ale takie w którym mozesz sobie zaznaczyć wlasnie spotkania z dziką zwierzyna. Najlepiej po naprawie auta zadzwoń do swojego ubezpieczyciela i zapytaj o takie właśnie AC :wink:

Wysłane z iPhone

Opublikowano

Kolega shakal ma rację- bardzo dobra opcja. sam sobie wykupiłem takie mini AC w PZU. bez żadnych zniżek, ale w pakiecie z assistance wychodzi ok. 500 zł. bez tego pakietu może z 700-900 zł zależnie od kwoty auta. a obejmuje

- kradzież,

- zdarzenia losowe, min. pożar, zalanie, huragan,

- wandalizm

- zderzenie ze zwierzęciem

No i zniżki się od tego naliczają :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...