Panowie, mam spory problem.
Otóż niedawno założyłem LPG, nie oszczędzając, wybrałem polecany setpu LPG Tech za 3.2k. Wszystko niby hula, ale zauważyłem ogromny pobór oleju - ok. 1L/1000km, ale co ciekawe nie dymi nic zbytnio. Wcześniej pół roku jeździłem i między wymianą (10kkm) spadło z max na 1/3 bagnetu, więc ubytek znikomy, lub żaden.
Niedawno byłem u mechanika, bo poprzedni źle ustawił rozrząd, a ten poprawiał. Stwierdził, że kolektor nie był ściągany do wiercenia (w naszych silnikach to kilkanaście minut roboty ), mimo, że umówiliśmy się, że ma być, co dla niego było oczywistą oczywistością.
Faktycznie, jak się przyjrzałem, to od frontu wystaje kawałek uszczelki spod kolektora, który jest rozdwojony/sparciały, a świecąc latarką pod kolektor widać kilka małych aluminiowych wiór (1mm). Co wpadło do głowicy, to zrobiło swoje...
Mechanik, który to stwierdził, zmierzył ciśnienie na cylindrach i wyglądało mniej więcej tak: 11 11 9 11 - z tego co pamiętam. Przed montażem nie mierzyłem, nie mam punktu odniesienia.
I tu moje pytanie, bo pewnie czeka mnie remont silnika, który nie będzie tani, a ja nie mam zamiaru za niego płacić.
Jak ugryźć sprawę? Rzeczoznawca sądowy i przy nim "komisyjny" demontaż kolektora? Czy rzeczoznawca ze mną u gaziarza i wtedy demontaż?
Sprawy nie mam zamiaru odpuścić, bo płacąc tyle pieniędzy i nie zrobić sprawy rzetelnie to jest karygodne...
Ktoś z Was miał taki problem i udało mu się rozwiązać go pomyślnie? Gaziarz zapłacił za remont... ?
Z góry dzięki za komentarze