Witam,
Wczoraj trochę zebrało mi się na szaleństwa na śniegu, pojechał na parking na stacji benzynowej i zacząłem kręcić kółka, robić bąki czy jak to kto nazywa, w pewnym momencie wszedłem na ręcznym skręciłem koła i gaz obróciło mnie 360 stopni po czym zacząłem prostować kierownice i ... no właśnie zrobiło się ciężko, brak wspomagania, zdezorientowany zacząłem ruszać delikatnie kierownicę na boki przez chwile nie jeszcze nie było ale zaraz wspomaganie wróciło, pojeździłem delikatnie zygzakiem żeby rozruszać kierownicę i przez chwilę wydawało mi się że jest dobrze, jednak coś jak by trochę ciężej niż zwykle. Zatroskany wracam do domu przez las a tu jeb sarna, pęknięty zderzak oraz rejestracja odleciała gdzieś nie wiadomo gdzie, no nic, zdarza się. Wróciłem do domu i na postoju zacząłem kręcić kierownicą , wszystko było dobrze dopóki nie skręciłem do końca zaczęło że tak powiem terkotać, to samo w drugą stronę.
Dziś rano pierwsze co skręcam kołami na max i nic cisza wspomaganie chodzi ładnie, no to zadowolony pojechał w trasę (50km). Jednak kiedy dojechałem na parking w centrum handlowym i zacząłem manewrować w poszukiwaniu miejsca parkingowego pośród tego dzikiego tłumu, odczułem tak jakby wspomaganie zaczęło ciężko chodzić, po zatrzymaniu skęciłem koła na max i znowu to furgotanie jak wczoraj,
Wracając do domu baba wjechała mi w dupe, aż mi coś w karku jebło.
Zderzak tylni też pęknięty. ;(
Sedno sprawy, co mogło mi się popsuć we wspomaganiu w tak krótkim czasie przez te moje wiraże, , wcześniej wszystko chodziło idealnie, zero wycia, terkotania, lekko i przyjemnie,
Dzieki i pzdr