Parę tysi, heheh...
Wszystko ładnie wygląda na papierze, moja kobieta była miesiąc na zwolnieniu lekarskim w tym ponad tydzień chodziła w kołnierzu ortopedycznym, była też w dniu zdarzenia na SOR, na tomografie było coś widać, ale spec-korpoludki ubezpieczyciela i tak stwierdziły, że prędkość uderzenia jak i szkody widoczne na samochodzie były zbyt małe by mogły wywołać jakiekolwiek obrażenia. A to, że akurat auto stało w korku na światłach i odwróciła się w momencie uderzenia (przez pojazd nadjeżdżający z tyłu) bo sięgała po torebkę leżącą na tylnej kanapie to nie ma dla nich znaczenia...
Sprawa była powierzona firmie zajmującej się tego typu sprawami, mieli dla siebie wziąć % odszkodowania ale nawet oni nic nie zdziałali.
Co mogę zrobić więcej z tym tematem? W przyszłym roku miną 3 lata...
Zależy. Jak zrobią całkę (szkodę całkowitą) to wylicytują samochód, nabywca wraku odkupuje go za tę kwotę a dodatkowo ubezpieczyciel wypłaca odszkodowanie do wartości rynkowej auta przed szkodą. Oczywiście auta nie trzeba się pozbywać, można go opylić na własną rękę. Lub naprawiać, jak kto woli.
W takim układzie bardzo ważne jest ustalenie rzeczywistej wartości rynkowej samochodu. Często agenciki tow.ubezp. nie uwzględniają różnych opcji wyposażenia w swoich wyliczeniach (za pomocą programu InfoExpert lub Audatex), dlatego warto zdekodować VIN w ASO i odwołać się w razie czego od decyzji.
Druga opcja to oddanie auta na naprawę bezgotówkową, wtedy warsztat blach-lak. ma prawo narobić kosztów usunięcia szkody na kwotę równą wartości rynkowej pojazdu (przed szkodą).
Wartość rynkową podnoszą też przedstawione faktury napraw, wymian eksploatacyjnych (zawieszenia, hamulców etc.).