lukaszr Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 Norbi ale my nie jedziemy przez Wa-wę tylko od nas na Kozienice i Łaskarzew, ale może LukaszekR by Cię zabrał, bo chyba tez się wybiera Ooooo ... ciekawych rzeczy się dowiaduję o tym co dzisiaj będę robił Ale spoko Norbi, dawaj do mnie, a ode mnie pojedziemy czymś bardziej ekonomicznym :polew:
Norbi Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 Sorki Bryniuś, ale dopiero wszedłem do domku i niestety nie wyrobiłem się. Dajcie znać co i jak.
lukaszr Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 Sorki Bryniuś, ale dopiero wszedłem do domku i niestety nie wyrobiłem się. Dajcie znać co i jak. Daliśmy lekko ciała Norbi. Wstyd :gwizdanie:
Norbi Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 Sorki Bryniuś, ale dopiero wszedłem do domku i niestety nie wyrobiłem się. Dajcie znać co i jak. Daliśmy lekko ciała Norbi. Wstyd :gwizdanie: letko taaa
adamooo Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 Idą święta Najpierw trzeba, k**wa, kupić prezenty. Oznacza to, że będę latał po sklepach, przepychał się przez spoconych ludzi z obłędem w oczach, żeby wydać mnóstwo kasy na jakieś pierdoły. Co gorsza, wszystko już kiedyś komuś kupiłem. Wujek Edek dostał w zeszłym roku flaszkę, a przecież nie kupię mu w tym roku książki, bo ten facet nigdy nie przeczytał nic ponad tekst na etykiecie półlitrówki. Ciocia Jadzia rok temu ukontentowała się kremem nawilżającym, co go kupiłem z przeceny, bo za tydzień kończył się termin ważności. W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery byłby krem przeciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek żaden krem nie wygładzi, a po drugie, przecież nie wydam na kosmetyki całej kasy na Boże Narodzenie. I tak ze wszystkimi. Dziecko mordę drze o jakiś nowy program komputerowy, choć i tak wiadomo, że przestanie się nim zajmować po 48 godzinach, bo każda gra jest dla niego za trudna, Półmózg jeden. Żona będzie miała jak zwykle pretensje, że Kowalska z jej biura dostanie coś ładniejszego. W rezultacie kupię byle co - jak co roku. Potem śledzik w pracy z ludźmi, których mordy są mi nienawistne, i patrzenie na męki szefa, który życzy nam "dużo pieniędzy", choć wszyscy wiedzą, że dopiero wtedy byłby szczęśliwy, gdybym pracował za miskę zupy z brukwi przykuty łańcuchem do komputera. Krwiopijca jeden. Potem wszyscy się nawalą jak szpaki, a pan Henio obślini biust pani Bożeny z księgowości, zamkną się oboje w archiwum, bo oni zawsze walą się jak króliki, kiedy są naprani. Następnego dnia kac, w dodatku żona będzie robić wymówki. Jeszcze tylko trzeba jebnąć w baniak karpia, bo małżonka - uważacie - wrażliwa jest i na męki zwierzątka nie może patrzeć, choć mnie męczy od 15 lat bez zmrużenia oka, garbata owca. Przynieść i przystroić choinkę. Z dzieckiem, "żeby miało ciepłe wspomnienia z dzieciństwa", a ono w d*pie ma choinkę, mnie, Boże Narodzenie i wszystko. Jak taki glon emocjonalny może mieć jakiekolwiek wspomnienia? No i kolacyjka wigilijna. Rodzinna, mać ich w tę i z powrotem. Jedna wielka męka. Co za wróbelek wymyślił ten łzawy termin "rodzinna wieczerza"? Przyjdą wszyscy ci, od których na co dzień trzymam się z daleka z dobrym skutkiem. Usiądziemy za stołem... A nie, pardon, najpierw prezenty! Trzeba będzie się kłamliwie ucieszyć, choć z góry wiem, że ten krawat kupiony na bazarze od Wietnamczyków dopełniłby liczną kolekcję podobnych gówien, gdybym oczywiście zawalił szafę takim badziewiem, a nie zaraz następnego dnia wyrzucił wszystko do śmietnika. Dostanę też najtańszy koniak i jakieś kosmetyki. Jakie - będę wiedział ostatniego dnia przed Wigilią, kiedy w pobliskim supermarkecie zaczną wyprzedawać to, czego nie udało się upchnąć ludziom. Po prezentach się zacznie. Te same kretyńskie dowcipy wuja Bronka, zwłaszcza, kurna, ten o gąsce Balbince. Wszyscy będą dokarmiać mojego psa po to, żeby narzygał w nocy na pościel. Ciotka załzawi się po dwóch godzinach żucia żarcia z wytrwałością tapira i zacznie płakać, "jak to dobrze, że trzymamy się razem". Gówno prawda akurat, co wykażą następne dwie godziny, kiedy to nawaliwszy się już, zacznie wyzywać swojego ślubnego od złamanych c**jów. To oczywiście prawda, ale dlaczego popierać to rzucaniem w niego salaterką po śledziach? Mniejsza o jego mordę, ale ciotka nigdy nie trafia. Plama na wersalce cuchnie jeszcze przez dwa tygodnie po Wigilii. Jedyna nadzieja, że akurat w tym roku 6-letnia latorośl kuzynostwa z Lublina nie nawali w gacie w połowie kolacji i nie zakomunikuje o tym radośnie jeszcze przed deserem. Bo to, że coś wywali sobie na łeb ze stołu, to pewne jak w banku. Jeszcze tylko muszę przeżyć debilne gadki o polityce, przy których wszyscy oczywiście skoczą sobie do gardeł i na siebie się poobrażają. Na koniec ciotula Jadzia puści maleńkiego pawika na ścianę koło swojego fotela i można będzie odtrąbić koniec męczarni. A nie, byłbym zapomniał. Kolejną rozrywką będzie wyprawa na pasterkę, bo to religijna rodzina. No to pójdę, choć nikt nigdy nie wyjaśnił, po nagłą cholerę tłuc się po nocy, żeby stać na mrozie w bezruchu przez godzinę czy więcej. Ciekawe, czy moja małżonka znowu wywinie orła na ryj na schodkach kościółka - jak to robi od kilku lat z uporem godnym lepszej sprawy? W kościele, jeśli tam się dopcham, będzie cuchnąć jak w gorzelni, bo wierni tylko dlatego stoją na własnych nogach, bo za duży tłok, żeby upaść. Czasem tylko ktoś beknie albo puści głośno bąka, ale i tak nikt na to nie zwróci uwagi, bo wszyscy drzemią na stojąco. Wracając trzeba tylko będzie uważać na chłopców z osiedla, bo w Wigilię katolicka młodzież szczególnie lubi wp***dolić bliźniemu. Rok temu zglanowali wujka Edka, ale on chyba tego nie zauważył, bo był zalany w płaskorzeźbę. Wreszcie wychodzą z chałupy, wory jedne. Moment zamykania drzwi za ostatnim z tych troglodytów jest najszczęśliwszą chwilą w moim świątecznym życiu. Kilka dni odpoczynku. Ale mijają jak z bata strzelił, bo wielkimi krokami zbliża się kolejny kretyński wynalazek - Sylwester. Ludzie! Kto to wymyślił Już od listopada ślubna wydala z siebie idiotyczne pomysły, żeby pójść na "jakiś bal". Jakbyśmy srali pieniędzmi... Albo żeby gdzieś wyjechać, gdzie gorąco. A niech se włączy farelkę pod fikusem, będzie miała tropiki w chałupie. I tak przecież skończy się nabalandze u Witka. Jasne, trzeba ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś uroczysty dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu domowego na jakąś kieckę, w której wygląda jak zwykle, czyli jak w worku po nawozach sztucznych. Ale cena taka, że za to można by żywić jeden powiat w Somalii przez kwartał. Ja się wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja wymyśliła, że mężczyzna wygląda dobrze, gdy wdzieje na siebie marynarę, co pije pod pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy postronek. I tak mam przewagę, bo prysnę na dziób jakąś wodę kolońską i jazda, a małżonka kładzie sobie tapety tyle, że palec w to wchodzi do pierwszego stawu, a daje rezultat mumii Tutenchamona zaraz przed konserwacją. I zajmuje ze trzy godziny. Łazienka, oczywiście, zajęta i wszyscy pozostali domownicy mogą szczać do lewu, jak mają potrzebę, albo niech zdychają na uremię. U Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś nowego, na czym można by oko zawiesić. Jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, bo chociaż Wituś ma dużą chałupę, to ryzyko za duże. Zresztą każda kobitka jeszcze przed północą doprowadza się do stanu, w którym wygląda jak kupa. W tym dniu trzeba być radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby w uśmiechu i ruszać w tany, nawet jeśli ni pyty nie mam o tym pojęcia. Zresztą nikt nie ma, za to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim czasie cuchną, jak gdyby nie myli się z tydzień. Baby w szczególności. Z facetami jest prostsza sprawa, bo już koło jedenastej są pijani w sztok i bełkoczą albo chcą ruchać wszystko, na co trafią w drodze do baru. O północy trzeba obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące wódą mordy, obłudnie życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wtedy myślę, to żeby ich szlag trafił czym prędzej. Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaże kobitek (najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie mordą w sałatkę), śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w kiblu. Norma. Ja, oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć konieczności odwożenia mojej nawalonej ślubnej do domu. I tak zakończę ten najgorszy okres w roku 2007
lukaszr Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 Adaś, współczuję Tobie tego okresu co się zbliża
angela Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 No to sie chlopak upisal..... Adamooo ja tez Ci wspolczuje..... Jak widac nie dla wszystkich swieta to przyjemna sprawa........
Kaśka Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 Adaś serdecznie współczuję świąt, ale tekst niezły :th:
adamooo Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 życie..jakoś to będzie..jak co roku
lukaszr Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 Chłopaki, ale normalnie Wam się nudzi P.S.1. Dobry Wieczór. P.S.2. Jakbyście nie zauważyli w dziale spociki nie są naliczane posty, także nie ma co nabijać :polew:
adamooo Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 Chłopaki, ale normalnie Wam się nudzi P.S.1. Dobry Wieczór. P.S.2. Jakbyście nie zauważyli w dziale spociki nie są naliczane posty, także nie ma co nabijać :polew: ..a świstak siedzi i zawija te sreberka.. keep going..jeszcze 72 strony
slaweq Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 Widze ze tu pełna kultura u Was, witacie sie rano i wieczorem To i ja sie przywitam..., Dobry wieczór
T-żółw Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 powalio was z tym trzaskaniem postów do 1000 :bicz3: z ciekawostek...dzisiaj kupiem choinke
lukaszr Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 Lukaszr i Norbi :bicz: , ale tak serio to za wiele byśmy i tak nie zdziałali Zakup S2 przez nas - nadal mało prawdopodobny, auto w środu OK, wszystko ori, błotnik do roboty. Warunki odo oglądania fatalne, nie widać nic co pod spodem, nie widomo czy ruszona podłoga i czy z napędem wszysko OK. Do tego ta cholera nie odpaliła Sorry Aneczko, ale jak nie odpaliła to po prostu w życiu bym tego nie kupił.
adamooo Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 aku padł..jak swoją kupiłem to 3 dni się bawiłem żeby ją odpalić
lukaszr Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 aku padł..jak swoją kupiłem to 3 dni się bawiłem żeby ją odpalić Z tymi błędami co masz u siebie to dziwne, że w ogóle odpaliła :polew:
lukaszr Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 Wiem, ale pytanie czemu nie odpaliła, czy dlatego że soi na dworze już ze 3 -mce pod folią, czy dlatego że wskaźnik od paliwa nawet nie drgnął, czy jakiś inny powód. Ale i tak czyba bady sobie siana. Słońce, bez różnicy jaki był tego powód - jak ktoś sprzedaje auto to robi wszystko żeby przed klientem wypadło jak najlepiej. A jeszcze to, że stało 3 miechy pod folią i nie odpalane to już Na bank dajcie sobie z tym siana.
adamooo Opublikowano 15 Grudnia 2007 Opublikowano 15 Grudnia 2007 było zabrać ze sobą zestaw naprawczy,,klucze, linki i nowy aku może udałoby się odpalić gnoja..a no i VAGa..pewno jakbyś pojechała z naszą ekipą warszawsją Wel Norbutti & Lukasor, fura by odpaliła nie znam fury która stoi 3 miechy i odpaliłaby bez konieczności naładowania aku..
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się