Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Strefa Śmiechu


Hugo

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 18.4 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

nie wiem czy to sie nadaje do tego tematu....ale napisze:

pamietacie to http://www.milanos.pl/video.php?cat=2&id=6344

we wtorek oglądałem na niemieckiej tv sat 1 reportaż o tym chłopaku, nie jest na nic chory i żyje ma sie dobrze niedawno urodziła mu sie córeczka ale powiedział że nie przestanie robić tego co na filmie, jak dotąd przejąźdżka na ICE to jego największy wyczyn. i był jego kolega sfilmowany w szpitalu na łóżku, miał mniej szczęścia i złamał noge.

nie śmieję sie z tego ani tego nie popieram. napisałem to w formie info.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas na motoryzacyjną historyjkę…

Z elektroniką w autach trzeba uważać…

A zatem… bardzo miło się jedzie trasą Katowicką – to taka namiastka niemieckich autostrad. Wystarczy jechać 130 km/h by być najszybszym. No, oczywiście najszybszym wśród prywaciarzy. Służbowe auta to zupełnie inna liga – przecież się spieszą na spotkanie. Spoko.

Wtem (to słowo pamiętam z komiksów Kajko i Kokosz – zawsze było “Wtem!” jak się Hegemon pojawiał) z potwornym piskiem i świstem wyprzedza mnie czarny Renault Laguna. Z przednich kół wali biały dym. Kierowcę widziałem przez ułamek sekundy – był w kolorze dymu. Laguna jedzie około 150 km/h a po tylnych światłach wnoszę, że kierowca usilnie próbuje ją zatrzymać. Auto nie reaguje.

Wtem (hehe… robi się z tego moje ulubione słówko) samochód gwałtownie zjeżdża na prawo, mieści się w szczelinie między barierkami i pakuje prosto w spulchnione wiosennymi deszczami pole. Podskakuje, kolebie się i trzeszczy – ale zwalnia. I to dość gwałtownie. I się w końcu zatrzymuje.

Wszyscy widzący tę akcję kierowcy, łącznie ze mną, stoją już elegancko zaparkowani na poboczu. Każdy jest ciekaw ciągu dalszego.

I wtem (wtem, wtem, wtem – mistrzowskie słowo!) otwierają się drzwi i na miękkich nogach wychodzi kierowca Laguny. Odchodzi dwa kroki i zapala papierosa. Wtedy, co bardziej ciekawi widzowie, udają się mu na spotkanie.

- Już dawno miałem wymienić klocki – chyba od grudnia mi się kontrolka hamulców pali. Jak klocki się zetrą, to luzy się w układzie robią i płynu jest za mało. Ale jakoś zwlekałem – co to są 2 lata dla takiego auta! – zapalił drugiego papierosa.

– To przez ten deszcz chyba. Elektronika pieprznęła. Nagle, podczas jazdy. To najwyższy model – wszystko tu na procesorach: skrzynia automatyczna, hamulec ręczny na guzik, gaz na czujniku, jakiś ABS kosmiczny. I wilgoć wystarczyła – rozprostował kręgosłup i zaciągnął się mocno.

- Jechałem szybko i nagle on zaczął przyspieszać. Równo do przodu. A to diesel, 150 koni, to przy każdej prędkości potrafi wyrwać jak dziki. Hamowałem, ale mniej więcej przy 30 na godzinę płyn się zagotował (bo ja, Panie, hamuję, a on ciągle jedzie, i ABS terkocze i nijak nie zwalnia), hamulce zrobiły się miękkie i znów zaczął coraz szybciej… Skrzynia to przecież automat, dzwignią ruszałem ale nic to nie dało. Ręczny na guzik to se mogłem go klikać… Odpuściłem hamulce żeby się ochłodziły i znów zacząłem hamować. Tym razem, nim się zagotowały i przestały działać, zwolniłem do 50-tki. A potem znów rura w przód. Szczęście, że to Katowicka – w mieście już by mi latarnię z miednicy wydłubywali. I tak w kółko – hamowanie, przyspieszanie, hamowanie, przyspieszanie – zaciągnął się papierosem ponownie.

- Dzwoniłem na policję, żeby mi drogę oczyścili, to posterunkowy zaczął pytać, gdzie dokładnie jestem. Mówię mu, Panie, że właśnie mijam Podkownicę, teraz już mijam Bieluny, a teraz wjeżdżam do Zagrody Dużej czy jakoś tak – westchnął.

- Szczęście, że ten zjazd w pole był – wiedziałem, że na tych grządkach wcześniej czy później się zatrzymam. Fart, że to Laguna. Pamiętam, jak zastanawiałem się nad Land Cruiserem. Tym czołgiem to bym pół tego lasu, o tam, wyrżnął. Póki ropa w baku, póty bym karczował…

Wszyscy odetchnęli z ulgą. To ogromne szczęście, że nie miał Toyoty Land Cruiser. Ten las tam na horyzoncie to rezerwat. Pod ścisłą ochroną. Karczowanie jest nielegalne…

http://www.blogomotive.pl/index.php/2007/04/18/27-niedoszly-pan-drwal/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fart, że to Laguna. Pamiętam, jak zastanawiałem się nad Land Cruiserem. Tym czołgiem to bym pół tego lasu, o tam, wyrżnął. Póki ropa w baku, póty bym karczował…

leze i kwicze ze smiechu :eek: :rotfl::rotfl:

http://www.francuskie.pl/francuskie/modules.php?name=News&file=article&sid=109

no miał farta...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fart, że to Laguna. Pamiętam, jak zastanawiałem się nad Land Cruiserem. Tym czołgiem to bym pół tego lasu, o tam, wyrżnął. Póki ropa w baku, póty bym karczował…

leze i kwicze ze smiechu :eek: :rotfl::rotfl:

http://www.francuskie.pl/francuskie/modules.php?name=News&file=article&sid=109

no miał farta...

taki przypadek miał mój znajomy w Renault Espace też niemógł zatrzymac auta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno temu za górami

za PGRu murami

mieszka Andrzej rolnik skromny

(chociaż ciągnik miał ogromny)

raz chciał kupić nową bronę

(przydałoby się i żonę!)

lecz na targu w Targowicy

szła dzieczyna (cud!) w spódnicy

w oczach miał coś takiego

(z nóg cię zwalało kolego!)

Krzyknął Andrew "O, człowiecze!"

no i do niej zaraz rzecze:

"Miła pani mi pozwoli

Andrzej jestem, może Coli

napić się gdzieś poszlibyśmy

skoro się już poznaliśmy"

"Miło mi jest, jam Renata

lecz czy mi pozwoli tata?

Przecie Cola to z Zachodu

kapicośtam pełna smrodu"

"Tyć się nie martw ja cię chronię

przed ojczulkiem cię obronię"

I wypili szklankę Coli

nawet dwie i trzy, do woli!

Tak znajomość się zaczęła

kiedyś Renia go objęła

"Chcę byc z tobą już forever

I cię nie opuścić never!"

"To choć babe uciekniemy

sami dom swój zbudujemy!"

"Ja nie wrócę już do domu?

Mamy uciec po kryjomu?!"

Biedna Renia cała płacze

Aż tu nagle kaczka kwacze

To nie kaczka to koleżka

Co we wsi sąsiedniej mieszka

Rzecze tedy do Andrzeja:

"Nie bój żaby druhu stary

Zrobię ci w mig czary mary

I zbuduje domek wielki

możesz zdjąć już stare szelki

I porzucić łany zboża

Teraz będziesz pan Pomorza!

A Renaty ojciec wtedy

nie napyta wam już biedy"

"Lechu, Lechu co ty pleciesz

nie odwdzięczę ci się przecież!"

"Andrzej, we właściwym czasie

gdy więcej będziesz miał w pasie

gdy w gazetach cię opiszą

(gliniarze cię już nie spiszą)

wtedy może mi przysługę

wyświadczysz, na razie długiem

więc się w ogóle nie przejmujcie

Od dziś mówię do Cię wójcie!

Jutro może wojewoda

teraz gadać o tym szkoda"

Andrzej pięknie mu dziękował

rączki godnie ucałował

i już nigdy od tej pory

miał nie zajrzeć do obory

I z Renatą zamieszkali

no bo bardzo się kochali

I już w całym wielkim świecie

(no, nie w świecie, lecz w powiecie)

byli znani i lubiani

(lecz przede wszystkim nadziani)

Trochę czasu upłynęło

(Parę wiosen już minęło)

Gdy pan Andrzej posłem został

(i godziwą dietę dostał)

dnia pewnego słonecznego

ktoś zapukał znów do niego

"Witaj stary przyjacielu

nie byłem tu od lat wielu

Andrzej widzę że w tym czasie

już przytyłeś nieco w pasie

i nie jeździsz już traktorem

i zamknąłeś swą oborę

Tak się trzymaj mój ziomalu

ale tymczasem pomału

mógłbyś starą obietnice

spełnić ja wtedy Cię

wicepremierem mianuje

bo pomocy potrzebuje"

"Ależ wszystko co w mej mocy

zrobię, nawet w środku nocy!"

"Extra Adrew, git i byczo

(uśmiechnął się tajemniczo)

musisz tylko drobną sprawę...”

„Lechu, chciałbyś może kawę?”

„Tylko jedną drobną sprawę…”

„Yes, no problem. Chcesz tą kawę?”

„Dobra, dawaj, ze śmietanką!

Andrzej brzdęknął jakąś szklanką

Zaraz wrócił, przyniósł kawę

I położył ją na ławę

Lech pił kawę w zamyśleniu

Andrzej patrzał nań w skupieniu

I po długim już milczeniu

Ku Andrzeja zaskoczeniu

Wyrzekł tylko jedno słowo:

„Koalicja!” i na nowo

Lechu począł siąpąć kawę

Andrzej zamknął oko prawe

Później lewe i po chwili

Sczerwieniał jakby jadł chili

A bynajmniej nie ze złości

Tylko go napadły mdłości

Bo się tego nie spodziewał

(a mdłości czasami miewał)

gdy się trochę opanował

no i wzrokiem nie świdrował

zabrał się do picia kawy

i omówił ważne sprawy

„Już nazajutrz w Kazia rządzie

Wicepremier Andrew siądzie!”

Rzekł prezydent, oczywiście

Tak się stało rzeczywiście

Andrzej teraz siedzi w rządzie

(i wygrywa także w sądzie)

Morał z bajki tej jest taki

Że gdy hodujesz buraki

Lub też pola masz pół ara

Możesz być premierem zaraz!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzi w więzieniu zoofil, pedofil, sadzysta i masohista.

Zoofil mówi do innych więźniów:

-Zgwałciłbym sobie kotka...

-Ale takiego małego - dodaje pedofil

-A potem bym mu nogi urwał! - mówi sadzysta

A masohista odpowiada:

-Miał...

Dyrektor więzienia ustawia przed sobą

trzech skazańców i mówi do pierwszego:

- Jak wysoko skaczesz???

- Na jeden metr.

- Dać mu jeden bochenek chleba!!

Podchodzi do drugiego i mówi:

- Jak wysoko skaczesz???

- Na dwa metry.

- dać mu dwa bochenki chleba!!

Podchodzi do trzeciego i mówi:

- A ty jak wysoko skaczesz???

- Na trzy metry!

- Dać mu łańcuch i kulę do nogi bo jeszcze mur przeskoczy!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwóm przyjaciółkom Po długich namowach, udało się wreszcie przekonać mężów,

żeby zostali w domu, a one same wychodzą na kolacje do knajpy,

żeby przypomnieć sobie dawne czasy.

Po zabawnie spędzonym wieczorze, dwóch butelkach białego wina,

Szampanie I buteleczce wódki opuszczają restaurację całkowicie pijane!

W drodze powrotnej obie nachodzi nagła potrzeba, może dlatego ze dużo wypiły.

Nie wiedząc gdzie iść się wysikać, jedna mówi do drugiej:

- Wejdźmy na ten cmentarz, tutaj na pewno nikogo nie będzie.

Wchodzą na cmentarz, najpierw jedna ściąga majtki, sika,

Wyciera się tymi majtkami I oczywiście je wyrzuca...

Widząc to, druga do razu sobie przypomina, że ma na sobie

drogą markową bieliznę do męża I szkoda by ją tak wyrzucić.

Ściąga więc majtki, wkłada je do kieszeni, sika I zrywa

kokardę z pierwszego lepszego wieńca, żeby się podetrzeć.

Na drugi dzień mąż pierwszej, dzwoni do męża drugiej:

- Jurek, nawet sobie nie wyobrażasz co się stało! To koniec mojego małżeństwa!

- Dlaczego?

- Moja żona wróciła o 5 rano kompletnie pijana I na dodatek bez majtek!

Do razu wywaliłem ją z domu.

Na to drugi:

- Marek, to jeszcze nic, wiesz co wykombinowała moja!

Nie tylko przyszła pijana I bez majtek, ale miała włożoną w tyłek czerwoną kokardę z napisem:

"NIGDY CIę NIE ZAPOMNIMY, ŁUKASZ, IGNAŚ, STASIEK

I

POZOSTALI PRZYJACIELE Z SIŁOWNI"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpada wściekły Kubuś Puchatek do Krzysia i od progu woła:

- ...że Prosiaczek kablował to rozumiem, świnia jest i tyle.

Że Kłapouchy też - osioł, gamoń, dureń, to się dał wmanewrować.

Ale, że kur..a Miodek, to się nie spodziewałem - wrzasnął miś

rozbijając

garnek o ścianę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na finale mundialu

Finał Mundialu, siedzi sobie facet, a obok niego wolne miejsce. Podchodzi do niego inny kibic i pyta - to miejsce jest wolne??

- Owszem.

- O kurde, nie rozumiem - ktoś ma miejsce na Finał Mundialu, na najwspanialszą imprezę na świecie i tak po prostu nie przychodzi??

- Tak właściwie to miejsce należy do mnie. Miała tu siedzieć moja żona, ale niestety... zmarła... To mój pierwszy Mundial bez niej...

- Jeny... to smutne, ale... czy nie mógł pan zabrać z sobą kogoś innego - z rodziny, kolegę, znajomego, czy choćby sąsiada??

- Niestety nie dało się - wszyscy są na jej pogrzebie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...