Witam.
Krótko opisze sytuację:
27.02.2014r poleciałem do warsztatu odebrać auto kolegi A6 C6.
Stałem przed autem i patrzyłem na światła, a tu nagle samochód ruszył i wbił moją nogę w bramę wjazdową do warsztatu. Dodam, że stałem frontalnie do przodu Audi, centralnie na środku i zdążyłem uciec prawą nogą, lewą już zabierałem i jeb. Okazało sie, że mechanik odpalił auto, które było na biegu. Spieszył się do domu i stąd taka sytuacja... Zabrała mnie karetka, 5 dni spędziłem w szpitalu, dostawałem dożylnie kroplówki (łącznie 20), antybiotyk (Augumentin także dożylnie), przeciwbólowy (Ketonal tez dożylnie), a potem przeciwbólowy doustnie TRAMAL, zastrzyki przeciwzakrzepowe w brzuch, które biorę do tej pory. Kości o dziwo są całe, za to łydka jet zmiażdżona. W łydkę wbiła mi się ramka pod tablicę rejestracyjną i dzięki tej ranie uniknąłem operacji bo pękł mi krwiak, który przez tą ranę wyleciał na zewnątrz. Potem okazało się ze mogę mieć problem z nerkami, bo gdy mięsień zostaje zmiażdżony to wytrąca się z niego białko i trafia między innymi do nerek i je zapycha. (badania krwi wyszły ujowe). Ale te 20 kroplówek trochę pomogło je oczyścić i wypuścili mnie do domu w stanie dobrym.
Na dzień dzisiejszy noga od palców do kolana jest spuchnięta, nie mogę na niej stanąć więc śmigam za pomocą kuli łokciowych, nie mogę jej wyprostować do końca w kolanie, mam umiarkowany zanik mięśnia czworogłowego uda, czasem bolą mnie więzadła i ścięgna przy kolanie jak i kolano, kość piszczelowa od strony zewnętrznej jest tak zbita, że nie mogę się dotknąć, a od strony wewnętrznej nie mam czucia na 3/4 powierzchni, dokładnie tam gdzie auto mnie cmoknęło. Przeciwbólowo mam przepisany Diclofenac i biorę go kiedy ból jest już nie do zniesienia. Co 3-4 dni chodzę do chirurga na kontrole. Lekarz powiedział, że leczenie potrwa do ok 6 miesięcy, ale może być krócej, no i potem rehabilitacja.
Teraz do czego zmierzam: mechanik chcę się ze mną dogadać po za konkursem tzn chce dać parę złotych, a dokładnie 9000zł...
Czy to odpowiednia kwota? Czy za mało? Czy iść do sądu? Brać to co daje, czy szukać innego rozwiązania?