Cześć dopadł mnie taki maly problem. Jestem na feriach z rodzinka w Białce a mrozy tu są duże, rano wsiadam do auta termometr pokazuje -18 i tu zonk auto musiało kręcić 6 sek żeby zapalic. Rok temu przy -30 palił na dotyk. Świece wymienione pół roku temu bo jedna była spalona wywałała błąd. Paliwo przed wyjazdem zalane arktyczne + odpowiednią dawka depresatora profilaktycznie. Kąt synchronizacji -1,5, filtr paliwa wymieniony ponad pół roku temu z tego co pamiętam , aku hmmm zmierze po przyjeździe bo nie mam czym ale na ucho kręci w miarę dobrze. Problem może występował wcześniej ale parkuje w garażu wiec poranne odpalenie zawsze powyżej 0 było. Teraz autko stoi pod chmurką. Dodam że jak odpali po tych 6 sek to chodzi ładnie moc jest, kolejne odpalenia na dotyk, tylko te pierwsze odpalenie po nocy na mrozie. Macie jakieś pomysły? Jak wrócę ze stoku podepne vaga zobaczę czy błędów nie ma. Pacjent 2,0tdi Bpw.