Rano spieszyłem się do roboty i po przyjeździe goni mnie ochroniarz, że na zakecie coś mi zaczęło z auta cieknąć
Faktycznie, na dole z okolicy gdzie nadkole i błotnik się łączą kapała woda a za sobą zostawiłem ładną smugę wody (myślę, że minimum 2-4l musiało pocieknąć)
Nie miałem czasu jeszcze za bardzo zajrzeć do auta, zobaczyłem tylko, że płyn jest odrobinę poniżej MIN.
"zmacałem" ciecz, wyglądało na wodę
teraz pytanie, czy mogł mi się zatkać jakiś odpływ z podszybia (auto stało 3-4 dni kiedy padało) czy szukać innego winowajcy... co w ogóle mogło się stać?
Do 16 nie zajrzę nawet do auta czy to płyn mi nie ubył :/
Przejechałem po mieście koło 10-15km i dopiero pod pracą to ściekło.