Skocz do zawartości

pulpecik

Pasjonat
  • Postów

    418
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pulpecik

  1. Febi to obecnie przy Swagu. Moogu, Meyle(HD to wersja ich produktów) zwyczajna kupa. Lata temu jedną z pierwszych firm jakich szukałem było Febi, teraz unikam jak ognia. Meyle dużo używam i sobie chwalę. Swaga sporadycznie ale nie narzekam. Mooga co nieco i daje radę. Nie obraź się ale moim zdaniem Febi już nie pasuje do tego towarzystwa
  2. Nie kicaj do przedmówcy, bo dobrze Ci napisał -nie tylko ori Audi koła da się założyć, a co ma ktoś założone to często sam nie wie. Pasują np. od Mercedesa, a niektórzy zakładają do alusów dystanse. Nie podajesz podstawowych informacji i jeszcze kogoś objeżdżasz
  3. Zobacz czy się Ci wilgoć nie dostała w okolice bezpieczników, przekaźników. Po jesieni i liściach na podszybiu jak śnieg zacznie topnieć na masce różne rzeczy się mogą dziać. Ogólnie jak jakiś przekaźnik pyka, czy gdzieś iskrę słychać to bym tego nie bagatelizował. Pożar instalacji często kończy życie auta Jeżeli to przekaźnik będzie to można je naprawić czasem. Na stykach potrafią się zrobić spieki, potocznie zwane "kaktusami". Wystarczy oczyścić. Jakie napięcie masz na akumulatorze? Próbowałeś podładować? To, że nowy daje do myślenia -był powód ważki, by zmienić, czy po prostu tamten był coraz słabszy? Bo jak to pierwsze możesz mieć nieplanowane upływy prądu. I wówczas... Np. uszkodzone krańcówki od lampki w bagażniku, lwia część takich problemów na nie spada. W ogólnym sensie wygląda na mało prądu lub...zawiechę rozrusznika. Regeneracja owszem, pytanie jak zrobiona. Też można spieprzyć. Raz przez ilkeś tam lat przy minus 22 nie chciało mi się babrać to 3(słownie TRZY) razy na poprawkę jeździłem z głupim rozrusznikiem. Od tego czasu tylko praca własna, na szczęście dawno nie miałem kłopotu. Tylko kupiłem znowu automat i tam jednak zajrzę za jakiś czas dla zasady w rozrusznik.
  4. Wszystkie są oparte na glikolu jak już pisano. Jedynie co może się dziać to konflikt dodatków -często tak stosowanych, by bleblebleble marketing i się pogryzło ale też i zwyczajnie nawet inhibitory(chyba właściwe słowo) korozji mogą się capnąć za łby ale... ...bez przesady. Z tego co kiedyś konsultowałem najpoważniejsze co może być to właśnie ich osłabienie lub zniesienie w baaaardzo skrajnych przypadkach. Czasem jakieś zmętnienia płynu nie wpływające na jego krzepliwość. Rzecz jasna problem z korozją może wystąpić. Jest jak zwykle -przez użytkowników bagatelizowany, przez producentów płynów/dystrybutorów/sprzedawców i zwykłych mitomanów wyolbrzymiany. Dużo gorszym problemem jest zdecydowanie zalewanie układu wodą, wlewanie/wsypywanie uszczelniaczy(czasem niestety sytuacja to na kimś wymusza) i zostawienie syfu po np. wymieszaniu cieczy. Miałem całą masę aut, niektóre cholernie leciwe. Płukałem i rozbierałem układy, zalewałem różnymi mieszankami od różnych producentów. Jedyne problemy to właśnie działania poprzedników -drobiny syfu(bo jak spuszczał płyn i wlewał to w d*pie miał, że naczynia są zasyfione), kamień kotłowy po wodzie, albo tłuste osady po "drinku" z cieczy. Kilka razy trafiłem na układy z wpakowanymi najtańszymi "zasypkami" do uszczelniania i to był horror. Skutki jak po legendarnej musztardzie -syfu od ch....olery, roboty masa. Czasem bywa tak, że zmiana płynu i przy okazji płukanie zrusza jakieś osady, dając potem wrażenie niedopasowania. Jasnym też problemem jest uczciwość z etykiety -skoro Gerber w jedzeniu DLA DZIECI nie miał oporów kłamać o zawartości MOM to co powstrzyma producentów takich płynów przed picowaniem, skoro jak Kolega słusznie zauważył efekty uwidocznią się(lub nie) po iluś tam latach? Ogólnie teraz jest moda marketingowa rozbijania pojęć na atomy -wymyśla się problemy i usłużnie podsuwa rozwiązania, żeby się fajnie sprzedawało(Magnez Kawa, Magnez Swędzenie d*py, Magnez Za Szybko Srałem itp. itd. . Albo Cortanin -niegdyś świetny i JEDEN. Bo ma być JEDEN. Teraz kilka rodzai każdy się nadaje do kibla). Niemniej jak ponownie słusznie Kolega wyżej zauważył jest taki wybór i taka rozpiętość cen, że nie ma potrzeby ryzykowania, że akurat wystąpią(niezwykle rzadkie co trzeba podkreślić) niezgodności prowadzące do ekspresyjnych skutków. Ja mam swoje doświadczenia z wieeelu niestety lat(młodszy się już nie zrobię :/) i bardziej im ufam niż reklamom i mitom napędzającym koniunkturę.
  5. Jeżeli przekręcisz kluczyk i włączysz zapłon bez próby rozruchu powinny gasnąć niektóre kontrolki. Między innymi ta od immo. Jeżeli nie gaśnie masz odpowiedź. U mnie tak było. Żona dzwoni -nie odpala pod marketem. Podjechałem -od strzała. Hahahaha itp. Kilka razy. No i w końcu mnie się zegził. Styki immo przy stacyjce. Chwila roboty i zapomniałem o sprawie. Oczywiście może być coś innego -wilgoć w powietrzu, czasem elektryka się szybciej objawia od tego.
  6. Proste -gówniana guma pada, kurzy się i sączy do główki sworznia. Tworzy się ścierniwo. To już kwestia czasu wówczas. Oglądanie nic Ci nie da, o ile nie masz lat doświadczenia w ocenianiu jakości gumy na oko, co i tak jest zwodnicze. Do tego zapewne jak wszyscy biorą akurat to na co mają dobrą cenę. Jak Biedronka pomidory hehe. Tu nie ma co konfabulować i szukać tajemniczych splotów okoliczności. Mam stare elementy zawieszeń w garażach, które latają jak grzechotki, a gumy...są całe i śmiało bym je przełożył do innych zestawów. Podobnie kupowanie np. wężyków podciśnień w sklepie. Robiłem sporo przy KE-j, więc często kupowałem i teraz wolę jechać na szrot, wziąć ori niż zakładać ten syf z gumy co pada po kilku tygodniach. Kolega kupił wężyki przelewowe Topran do diesla MB. Po niecałym miesiącu(!) zrobiły się jak z żywicy, pękały od dotyku. Guma...z majt chyba. Te tanie zamienniki dosyć często tak kończą -a to osłony pękają, a to zwulkanizowane słabo i odłazi od stopu(a tak, zapomniałem -zły montaż jest zawsze powodem, bo bez tego pewnie 300 000 na luzie). Pisałem od zawiasie GPD jaki "diagnozowałem". Po symbolicznym przebiegu w Audi b3 rozlazł się CAŁY. Wszystko. Tuleje się porozrywały, gumy uparciały i zrobiły się dwuczęściowe. Nie były odporne na olej w gałkach...mimo jego ilości śladowych. Nawet zasrane gumy trzymające drążek stabilizatora do budy wyklepało. Coś za coś. Ja na serio trzymam co zdejmę z auta jeżeli mnie nie zagraca. Bo głupia gumka ori jest nawet na oko inna niż te "najlepsza jakość w najniższej cenie" z zamienników. A praktyka to jedynie potwierdza.
  7. pulpecik

    2.4 v6 30V Pobór oleju

    Bez wnikania w produkt -polski dla mnie oznacza oszukany. Koniec kropka. Uwielbiam ten kraj, życia poza nim nie widzę(a żyłem w kliku częściach dwóch kontynentów) jednak na hasło "rozlewane, butelkowane, pakowane" itp. "w Polsce" robię w tył zwrot. Gówniane paliwa -kto jechał z EU do PL przez kilka państw wie w czym rzecz. Gówniany gaz -nawet w Bośni lepszy tankowałem. Podobnie gówniany chyba na Słowacji. Grants? Uwielbiam. Bottled in Poland? No to wolę już się Jasia napić. Pewnie oleje, gdzie na efekty używania kupska czeka się czasem latami robią u nas zacne...jaaaasne. Nawet miałem dojście do rozlewni jednej z firm kiedyś. Koleś na niskim szczeblu załatwiał oleje, bazy olejowe itp. Nie on jeden, a im wyżej tym więcej. A skoro ilość ma się zgadzać to co było w zbiornikach? Może słusznie, może niesłusznie to pod tym SPECOLem piszę, nie miałem styku -i nie będę miał. Mieszkamy w kraju, gdzie wszystko jest bardzo dobre -pierwsze dwa miesiące po wprowadzeniu. Niemniej powodzenia. Bo zazwyczaj więcej biorą niż się pisze po forach, więcej palą niż się ludzie zaklinają, a przebiegi "mój tyle akurat ma, bo poznałem po wyściółce półki" to też taka sieciowa specjalność. Nie dziw się -lektura internetu i rozmowy z ludźmi nastawiają sceptycznie, bo się okazuje, że wszędzie są auta co po iluś tam latach tłuczenia palą mniej niż nowe, są szybsze i jeszcze olej produkują. A w ofertach handlowych to już czysty raj -coby nie kupić to cudo hehe. Owszem, trafia się sporo aut z potężnymi przebiegami biorących mniej. Podobnie jak się spotyka niepijącego Rosjanina. Miałem Audi b3, które przy oddaniu na złom miało licznikowe coś koło 750 000, z czego 2/3 na LPG. 11 lat to miałem jako auto na każdy wyjazd i zaspę. Tłuczone bez opamiętania...na full syntetyku do końca. Efekt? Pobór przed śmiercią był symboliczny. Między znakami mniej więcej. Nie musiałem dolewać. Ciśnienia na cylindrach po 10.2. Pompa oleju złuszczyła powłoki do obiegu, olałem swapy i inne gówna. Stary, poobijany już był chociaż bez rdzy(to nie A4 w końcu). Jednak zwyczajowo auta biorą olej, od nowości często pewną ilość. A już używane i butowane...nic bardziej oczywistego. Do tego im więcej cylindrów tym łatwiej. Nie ma co się dziwić, że v6 weźmie 2-2.5l/100km. Moje się w ok. 1.5 mieści. Pocieka nieco ale tu nie szukam ubytków. Te pociekania o ile nie sączy się pod auto są wyolbrzymiane.
  8. Do tego należy dodać, że NIE MA SILNIKA NIE BIORĄCEGO ANI GRAMA. To bzdura totalna. Jak piszesz -uzupełnianie benzyną. Wtedy nawet co poniektórym oleju zaczyna przybywać. Dla mnie taki silnik r4 1.6 -2.0 jak się mieści w litrze na 10 000 uznaję za zdrowy. Bo to są auta o nieznanych w większości przebiegach i często byle jak traktowane. DLa niektórych "o kurde, Audiczka b5", dla innych(autentyk podam) "kupiłem b5 z 2000 żonie na zakupy, bo jak oskrobie to nie szkoda". Gaz faktycznie mniej ingeruje w zużywanie się oleju. Tzn, w starzenie. O ile jest prawidłowo dobrany sam olej. Są pewne parametry, które powodują, że olej jest lepszy lub gorszy pod gaz. Skracanie interwałów nie jest konieczne moim zdaniem, chyba, że istotnie wyjątkowo nie pasujący chemicznie do gazu olej wlaliśmy. Przy sekwencji jest to nieco mniej istotne ze względu na dokładność dawkowania. Przy gównianych mieszalnikach założonych byle jak i "skręcanych, żeby palił 3.5 w mieście" opary kocą się po całym dolocie i odpowietrzeniu silnika, mieszają z olejowymi itp. itd. Dalej idąc samo zło -nadmiernie uboga mieszanka. Tak jak Ci Kolega już napisał -te ich normy to są jaja w żywe oczy. Mają na celu jedno -"od...cie się od serwisu z roszczeniami". 1l oleju na 1000km? Gdyby to był koń to za stodołę i kula w łeb To takie normalne zjawisko jak te wskaźniki różne w VAGu ogólnie -temperatury, ciśnienia, napięcia co pokazują całe gówno nie stan faktyczny i trzeba grzebać po kablu albo w kodach klimatronika...Albo wpiąć się miernikiem. Taki silnik to złom, a o wydalanych oparach nie ma co nawet wspominać. Jak ktoś ma garaż pod domem i sprawdzałby w takim termostat czy się otwiera to czujki w kotłowni by zaczęły wyć(nie no, żart, nie te gazy) hihi. @UP -Kolega to wie w ogóle ile to jest gram oleju? Katowany stary silnik i nie bierze....ech.
  9. pulpecik

    2.4 v6 30V Pobór oleju

    Kup taki co "grama nie bierze" według zapewnień i szybko się przekonasz, że cudu tu nie ma Do mnie znajomy przyjeżdża Audi c4 ABK co "oleju nie bierze wcale kochany silnik", a po rozruchu chmura aż na zębach osadem siada, no i podjazd mam w plamki nawet jak jest ledwo pół godziny. Kazałem mu na ulicy stawać -jest i jego i moja więc niech brudzi. UP -faktycznie. W USA i armia i lwia część cywilnego rynku jeździ na olejach z Krainy Kwakrów. Firma jako pierwsza na świecie zdaje się ratyfikacją ropy się zajmowała. Kiedyś lałem to do Golfów. Jak jeszcze był to Quaker State rozlewany w Szwajcarii. W olejach jak we wszystkim -rejonizacja, podział rynku i reklama kształtują postrzeganie. Rzućcie na ulicy komuś hasło -"marka oleju" to najczęściej padnie u nas "Castrol, Mobil, Lotos, Orlen" pewnie.
  10. Jaaaasne. Jak będzie byle gówno co się w szczyny latem na autostradzie zmienia to panewkom zapewne jest to obojętne. Nie przytrze, "nie złapie", nie obróci. Bo ważne, że tych szczyn jest dużo. A gdy w silniku do panewek olej dociera kolejno zapewne nie ma znaczenia, że np. zimą syntetyczny dotrze znacznie szybciej do ostatniej niż jakieś masełko mineralne....Również spiekanie się gównianego oleju(oil sludge choćby znany z ADRów i podobnych często kojarzony z Castrolem) i zamulanie kanałów olejowych jest bez znaczenia, byle olej był i było go dużo.
  11. Można spytać o wyjaśnienie tej ciekawostki? NIC? Naprawdę NIC?
  12. pulpecik

    Wysokie spalanie

    Woda z wydechu to dosyć typowy i normalny objaw. Powstaje jako odpad przy pracy silnika, a do tego stygnąc wydech zasysa do siebie wilgoć i nawet bywa, że gromadzi. Po nagrzaniu zaś wysikuje. Spalanie ma Kolega naprawdę duże. One nie palą tyle co się na forach czyta -jakieś bzdury o zapierdzielaniu do odcinki i maks 10/100 po mieście ale też nie palą aż tyle. Tyle to mi C4 V6 z ASB nie pali gazu mimo starań hehe. Czy auto ma bardzo śmierdzący wydech? Katalizator jest, czy wycięty? Jak ktoś przegazuje to czuć podmuch spalin z tyłu, czy ledwo się kocą? Luzem auto się toczy swobodnie? Nie ma jakiś akcji typu popiskiwanie hamulców przy ruszaniu przód czy tył? Lekko zapieczone hamulce, szerokaśne opony, uwalona sonda + ciężka noga w zimne dni i spalanie jak w promie kosmicznym może być bliskie.
  13. pulpecik

    Dźwięk wtrysków LPG

    Nie mogę teraz oglądać filmików ale jeżeli silnik pracuje na benzynie nie mają prawa chodzić wtryskiwacze gazowe. Jeżeli tak się dzieje to nie ma szans na poprawną pracę silnika. Czy dźwięk cichnie przy przejściu na LPG? A nie jest to przypadkiem dźwięk od zaworka elektropneumatycznego przy filtrze powietrza? Z ułożeniem wtryskiwaczy to Kolega ma rację -toi nawet nie jest mało ładne i schludne. To błąd w sztuce wpływający na działanie sekwencji.Nie ma dowolności jeżeli chodzi o długość wężyków od wtryskiwaczy do wkrętek. Pierwsze -mają być równej długości. Drugie -możliwie krótkie, przy czym poniżej 10cm to już nie ma co się aż tak bardzo napinać, bo często wiele roboty wymaga wtedy zejście nawet o 1cm. Jak są ewidentnie za długie to pamiętając o tym, że wszystko się tu odbywa w czasie mierzonym milisekundami, mamy zdecydowane wydłużenie drogi jaką ma pokonać dawka gazu, a co za tym idzie rośnie czas jaki potrzeba na zasilenie cylindra. Jak mamy założone Waldusie, silnik o sporych wymaganiach co do czasu wtrysku i wężyki długie jak koński....no wiecie, to ciężko mówić o sekwencji. Mamy wtedy komplet ciśnieniowo sterownych mikserków porcjujących gaz przy pomocy elektrozaworków. Nie wiem, czy na tym forum widziałem "piękne i chwalone" instalacje, gdzie listwa była ułożona niemal w/g suwmiarki, wężyki poukładane jak rurociąg Przyjaźń i podobnie jak on rozchodzące się w różnych kierunkach z...różną długością Ale jest "ładnie". No to jak uroda ma być to jeszcze boazeria pod maskę i po kiego komu zalecenia techniczne... Ani tu sensu nie ma kłaść wtrysków na ciarupę, ani to ciche, ani poręczne. Mogą rezonować, jest nieco upierdliwe zaglądanie do świec/cewki/kabli. Nie stoją nawet pionowo co i tak nie zawsze jest możliwe. A te wężyki to normalnie rurociągi wręcz. Mam nadzieję, że reduktor to coś więcej niż niezgłębiona i niepowtarzalna w procesie produkcyjnym Alaska heh. Wcale nie muszą być pod obudową. Wcale nie musi to wyglądać jak na plakacie. Ma działać skutecznie. I Koledzy...nie jesteśmy katechetkami, czy panienkami na wydaniu. Jak widzimy, że ktoś ma źle to piszemy bez ubierania w czułe słówka. Mydlenie oczu w dziale technicznym niczemu dobremu nie służy. Listwa jest ułożona źle i nic nie wskazuje, żeby poza lenistwem takie jej ułożenie miało jakikolwiek sens. Posłuchałbym tego zaworka na wszelki wypadek. Brzmi znajomo ten dźwięk(udało mi się filmik looknąć jednak).
  14. pulpecik

    Zadiagnozowane przez MAESTRA

    Bardzo wątpię, by miał tą wydumkę, wolne koło alternatora, u siebie. W kilku ADR-ach w jakich dotykałem alternatora nie było tego dziadostwa -może montują czasem(na szczęście u mnie nie ma). Żadna filozofia sprawdzić -alternator jest na wierzchu.
  15. pulpecik

    Zadiagnozowane przez MAESTRA

    PW mi pisałeś? Hmmm....poszukam, jeżeli tak to pardonsik, że przeoczyłem. Z tym "nasmarowaniem" doraźnym paska to serio piszę. Łatwa metoda na wyeliminowanie podstawy i oszczędzenie sobie czasem wielu wydatków zbędnych.
  16. ...urwany kabelek od czujnika temperatury reduktora, czy gazu i takie tam...standardy
  17. pulpecik

    Zadiagnozowane przez MAESTRA

    Sprzęgło alternatora? Ma ktoś zdjęcie takiego sprzęgła? A tak dla ciekawości -popryskaj wodą czy plakiem pasek od osprzętu. Jak nastanie cisza to wiadomo co "świszczy".
  18. Filtry nie zatykają się raczej w systemie zero-jedynkowym. Jest zimniej -węże sztywniejsze, przy drganiach mogą pęknąć szybciej w nadwyrężonych miejscach. Nierzadko są źle poprowadzone -zaginane, po ostrych krawędziach, czy "piłowane" tytrytkami. Przy wymianie filtrów mogłeś coś słabo, czy nierówno skręcić i potrzebowało jedynie nieco ruchu, żeby się wyzwolić. Proponuję otworzyć maskę, jeden odpala, drugi słucha i wącha pod maską przy przejściu na gaz. Jak będzie nieszczelność powinno być słychać i czuć.
  19. Tylko cały wał. Żadne inne opcje. Poszukaj firmy, która ma porządną renomę(...i niech moc będzie z Tobą przy szukaniu). Ogólnie takie darcie utwardzonych powłok z wału to dosyć poważna sprawa. Ale tak ogarnięty silnik już za ciosem idąc głowice pochodzi naprawdę dużo. Uszczelniacze nowe kup, simmeringi i tak dalej. Pompę oleju zweryfikuj. Nie ma na co czekać -może się okazać, że góra też złom. Próba olejowa wiele podpowie. Jak się zacznie zmiana pierścieni, obróbka głowicy to koszta mocno rosną. No i co ważne -jakby tak szło to nie kupuj gratów zanim nie zobaczysz gładzi. Bo można nakupić...pamiątek na półkę. Pytanie jeszcze czemu panewki poleciały. Może coś ze smarowaniem -trzeba sprawdzić by było ciśnienie oleju. Może syf w oleju, może... itp. itd. A może zwyczajnie zamęczona.
  20. Sobie układaj definicje jakie lubisz -silnika nie obciążonego nie powinno się miętosić jak cycka w wieku 12 lat. Nie rozmawiamy tu o silnikach motocyklowych tylko o wiekowej konstrukcji z nieznanym przebiegiem. Widziałem wystarczająco dużo, by się ośmiać z tej "bzdura" ale w sumie każdy robi co chce ze swoim silnikiem. Tym bardziej, że naciągnąłeś moją wypowiedź jak za ciasne majty na d*pę -nigdzie nie napisałem 2-3k rpm. Zresztą jak Ci Kolega wyżej napisał -są silniki co to zniosą, zwłaszcza w porządnym stanie. A są takie, co ADHD je kończy za kilka popołudni. Trzymanie silnika na odcince szkoda mi nawet komentować. Jak wyżej -co kto lubi. Ma oczywiście -im starszy silnik tym bardziej trzeba dbać, bo często wiele mu nie trzeba, żeby go szlag trafił. Ja nawet najstarsze badziewia jakie miałem trzymałem na syntetyku do oporu. I to jest w rozliczeniu całościowym tańsze, o ile auto masz jak np. Audi b3 coś koło dekady.
  21. Nie pisałem tego do Ciebie tylko do wiadomości ogólnej. A o kosztach wyceny ASO napisałem, bo nieco niejasno w wątku jest to ruszane i można chwilami odnieść wrażenie, że wycena ASO ociera się o "wałek"(zresztą tak też bywa) i stawia pod znakiem zapytania naszą uczciwość. Zresztą wspominałem, pewnie czytałeś w wątku -celowo zaniżona wycena realnej naprawy w ASO i wciąż im za drogo. Jakby im napisać, że 3000 wpłacamy do nich za naprawę naszego auta to pewnie by jeszcze kwękali, że koszt lawety ponieśli. Tak czy inaczej -czasem lepiej być sprawcą, bo jak ma małe uszkodzenia to dostaje mandat, lecą mu nieco zniżki, a my się bujamy z krętaczami ubezpieczeniowymi, zaprawionymi w eleganckim złodziejstwie, manipulacjach i naginaniu prawa. Taka jest rzeczywistość. Wszystko jest spowodowane obiegiem pieniądza i lobbingiem. To jest podstawa podstaw w temacie, a nie jakieś frazesy o naprawieniu szkody, przywróceniu stanu itp. jakimi zmuszeni jesteśmy się posługiwać. A nazwa "agent ubezpieczeniowy" jest w niektórych środowiskach niemal synonimem słowa "naciągacz". Znowu rzeczoznawca sądowy wielu ludziom kojarzy się z "obiektywizm w służbie państwa". Wartość 4 opon Dunlop (215x55x16) po przebiegu 2.5 tysiąca kilometrów? Zdaniem rzeczoznawcy 140 pln... To taki jeden przykład. Wręcz anegdotyczny Ano właśnie, cieszymy się małym zyskiem doraźnym, by w jego wyniku stracić w szerszym kontekście. Ja znam paskudny przypadek tego typu -uderzone w tył auto(Toyota kombi z LPG co ważne) naprawiono "po kosztach" i była radość "jeszcze na alusy zostało". Rok później auto bierze udział w stłuczce niezawinionej przez jego kierowcę. Uderzenie przodem w inne auto. Skutkiem jest wyrwanie się butli LPG z bagażnika i zdewastowanie siedzeń tył, potem przedniego...tego kierowcy -kręgosłup w dwóch miejscach. Inwalida do dzisiaj ale lekki stan w stosunku do rokowań. Cud, bo nawet chodzi. Szpachla i rdza po naprawie przez lipiorza garażowego, podobno butla jeszcze z pół roku i by wyleciała na dołkach. Auto miało raptem 6 lat i było poza tym w porządnym stanie.
  22. Im gorszy olej tym większa szansa na obrócenie panewki. Olej syntetyczny jest rzadszy jedynie jako zimny, mineral typowy czyli 15w40 na mrozie jest często wręcz miodem, a 20w to się masło robi. Za to w bardzo wysokich temperaturach mineral jest jak szczyny -woda. A syntetyk zachowuje jeszcze lwią część parametrów. Półsyntetyk to też półmineral no nie? Niektóre mają dosyć wysokie normy ale wciąż im do syntetyków brakuje. Jeżeli silnik łyka olej dość znacznie, a jesteśmy zmuszeni go używać długo to dylemat jest taki: pakować byle co pogarszając sytuację, czy lać porządny olej, który ma szansę przedłużyć życie silnika ale ubywa nam wtedy droższe smarowidło. Co do panewek jeszcze: Stoję na światłach, spokojny dzień. Obok łebek w Lancii Kappa, benzyna jakaś.Znacie ten typ oszołoma -metr dziesięć w kapelutku, kaptur na łbie, a siedzenie na samej ziemi i ledwo łebek wystaje. Zobaczył, że patrzę i przegazówki robi, szczuje. Po drugiej czy trzeciej zaczęło stukać, a że się zielone zrobiło to złośliwie powoli ruszyłem, a on zjechał za skrzyżowaniem na bok... Silników nawet na wyśmienitym oleju nie powinno się pałować, gdy nie są obciążone. Niektóre silniki mające skłonności do "wirujących panewek" gazownicy wyganiają z warsztatów. Bo np. instalacja Zenit przy ustawianiu wymaga trzymania na bodajże 3500 rpm i niestety potrafi wtedy obrócić. Kolega z Alfą 164 v6 bujał się kiedyś sporo zanim ktoś się zgodził i słowo daję -obróciło :/ Kolejny przypadek -znajomy w Sintrze z silnikiem V6 3.0(Opel) -przegazówka przed bramą na zimno i puk puk puk... Audi B4 2.0 16v niesławne ACE -mam taki silnik sprawny ale dwa u kumpli po gazowaniu na postoju zastukały. Alfa 146 -odpalona po przestoju, jeszcze się nie zagrzała i dali po obrotach -stuka W201(Mercedes) -przestój i gówniany olej, bez stukania początkowo, zmienne objawy i jak zaczęło to po sprawie. Dobry olej i nieco rozumu albo auto co ma np. silniki MB M111 mają ograniczenie obrotów na postoju dużo niżej niż podczas jazdy...
  23. Nie tknąłbym takiego silnika bez pisemnej deklaracji o ciśnieniach itp. A to utopia niespotykana wręcz. Więc silnika bym szukał z uporem możliwego do odpalenia i sprawdzenia, a przed ugadałbym się na maila co do możliwości sprawdzania, że nie będzie kręcenia o "zepsutym rozruszniku", czy "żona zabrała kluczyki". Inaczej to robota głupiego. Przekładałem silniki ludziom. Jak patrzę na ogłoszenia wyjętych i konfrontuję np. stan kolektora wydechowego/wiek silnika z jego deklarowanym przebiegiem i stanem to mnie pusty śmiech bierze. Patrzenie to fraszka i niewiele mówi ale już gapiąc się można coś tam wydedukować. Miałem w124, od roczniaka w PL, więc przebieg być może te 300 000+ miał, bo u nas tyle się nie jeździło. Ciśnienia po 14.2, obiegowe wyśmienite. Kolektor w oryginalnej powłoce CAŁY, pokrywy i blok eleganckie, ledwo coś tam widać było. Gaz u mnie i przebieg na nim 70 000 dobiłem. A w ogłoszeniach? -prosto z DE, gazu nie widział,przebieg 170 000(w starym Mercedesie?) i kolektory spełznięte, pognite, silniki zmurszałe jak stare pnie... O kant d*py rozbić taką loterię. Albo sprawdzasz, albo olej i szukaj dalej -boli, lecz takie jest życie.
  24. No ba, lecz jak Kolega Ci już jeden pisał -to nie byłby zły przebieg. Tylko zasada z silnikami na sprzedaż jest prosta: -wyjęty? "nie widział gazu, przebieg 170 000, prosto z Niemiec, super stan, nie bierze grama oleju" -w aucie? "do sprawdzenia na miejscu", a potem "nie wiem, pewnie czujnik padł, nie mam akumulatora, pewnie paliwa brakło, wczoraj nie stukał, jak pojeździsz to ucichnie" i inne dyrdymały. A jak mieszkasz jeszcze pechowo w rejonie, gdzie nie ma jakiś konkretniejszych sprzedawców to... Oglądałem w Świdniku Audi A6C4(pozdrowienia krętaczu zasrany) -co to miało nie być...Mniejsza o to. V6 2.8 ACK -193 konie z ASB. Przebieg silnika...tadam -chyba 150 000. Dlaczego taki niski? Bo tak powiedział...handlarz spod Ożarowa(tego z cementownią). Na oko, bez palenia -400 000. Ociekający, noszący wiele śladów dłubania. Spełznięte powłoki itp. Ale oko to oko. Palimy...odskoczyłem, bo tak kicał, że w łeb mało bym nie dostał. Dymek z rury, zapaszek... "Ale za***rdala, siadamy?". Ok, siadamy. Proszę, żeby do dechy wcisnął gdzieś przy 90km/h. "DO DECHY MIAŁO BYĆ!". No i było... Sorry, jakbym miał takie ACK pakować to lepiej ABC -zrywniejsze i mniej problemu Tak to jest z tymi silnikami -kupił, bo zarżnął jeden, a ten wsadzony to był kompletny złom, studnia bez dna... to znaczy z dnem w portfelu. Ponownie doradzę -szukaj stanu i pewnych rąk. Weź kogoś, żeby ciśnienia sprawdził. Lampki, lusterka -żeby zobaczyć jak cieknie. Itp. itd. Wyjętego silnika raczej nie kupuj, chyba, ze wiesz ok kogo. Bo potem będzie awantura "nie umiecie silnika przełożyć i ja mam go teraz przyjąć?". Przekładka to banał -jak się ma warunki z "Samochód marzeń, kup i zrób". Ale w prowizorycznych warunkach to już nie tak klawo. Więc musi być pewność, że robota nie idzie na darmo. Paski rozrządu na życzenie różnych osób zostawiałem używane. Przy wymianie rolek też się je luzuje i napina ponownie -no i? Podobnie czasem luzują paski do wyjmowania tego czy tamtego, wymiany samej pompy wody o ile jest z paska goniona. Osobiście bym pasek zmienił okazyjnie, jeżeli miałby już jakiś nalot konkretny i nie byłoby pieprzenia dużo. Skoro i tak zmiana rozrządu to bezapelacyjnie pasek nówka. Koszt niewielki, a pewność większa. W remonty silnika bym się nie wpierdzielał -mowa o panewkach, Bo szlifowanie wału nie taka oczywista sprawa, a bez niego to zwyczajne zawracanie d*py. Moim zdaniem chłop rozsądnie gada.
  25. Jest tylko niewielkie ale do tej tezy -skoro powiedzmy przykładowo, że PZU podpierając się wyceną rzeczoznawcy własnego uzna wycenę ASO za zawyżoną to niech łaskawie sprawią, by ASO, które teoretycznie ma największe szanse przywrócić stan poprzedni(ogólnie pisząc), łaskawie tego nie robiło i równie łaskawie dokonało napraw tak tanio, jak sobie PZU życzy. Niestety nie pamiętam ani jednego przypadku, by wstępne, a nawet nieco złagodzone postępowaniem roszczeniowym, kwoty przyznane na likwidację szkody były wystarczające dla prawidłowej jej realizacji. Zgadza się -ludzie "zarabiają" na wypłatach odszkodowań, bo "kupiłem to i to na szrocie i pińcet mi zostało". No właśnie -na szrocie, zamienniki chińskie. Komu to wystarczy to juhu, może być. Ale ja mając na placu rozbitą 90kę, auto dosyć rzadkie, o wielu unikalnych częściach występujących nawet na rynku wtórnym w cenach wstrząsających(tyle, że nieczęsto się nimi można zdenerwować ze względu na niską podaż przy dużym popycie) tak czy inaczej jestem kompletnie do tyłu. Ani naprawić za te psie pieniądze w warsztacie, ani samemu. Wystarczyłoby od biedy na samo pomalowanie pomiętych elementów, bez ich prostowania. Nie popadajmy w przesadę zawyżania kosztów -płacenie ich przez ubezpieczyciela w wielkości podanej wstępnie przez poszkodowanego to unikalna sytuacja. Nawet podając je powiedzmy na poziomie 30% i tak się spotkamy z protestami tej "zacnej" firmy. I to jest....normalne. Bo przykre to jest i mnie również wkurza ale tak jak w sądzie nie mówi sprawiedliwość, a fakty i ustalenia postępowania plus werdykt tak w przypadku walki w postępowaniu odszkodowawczym z ubezpieczycielem mamy zderzenie poczucia sprawiedliwości z...biznesem. Tyle.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...