No to Was zaskoczę. Ale napisze tylko o ceramizerze. Żadnych innych wynalazków się to nie dotyczy. Te inne raczej szkodzą
Wszyscy plują na wszelkie dodatki do paliwa i oleju a nawet najmniejszej wiedzy na ten temat nie mają.
Ja też kiedyś nie miałem o nim bladego pojęcia o ceramizerze i mimo wszystko zaryzykowałem. Wlałem go do silnika 1,9 TDI (VW) który miał nalatane 300 tyś. i był ledwo żywy (opinia mechaników którzy go badali i szczerze odradzali jego kupno). Zalałem tam ceramizera do:
1. oleju (wtedy jeździł na 15w40)
2. do skrzyni
3. do układu wspomagania
5. do paliwa
I co się stało? Mianowicie, mechanicy jak usłyszeli silnik po miesiącu od osłuchania, to pytali się dlaczego nie u nich wymieniałem silnik. Poza tym skrzynia która w tamtym momencie nadawała się do wymiany (zgrzytała przy 2 i 3 biegu i nie dawano jej nawet 1000 km) zaczęła zgrzytać duuuużo łagodniej.
Efekt ceramizera jest taki ze auto ma w tej chwili najechane 440 tyś. i zmieniane są w nim tylko klocki hamulcowe, olej, płyny i trochę żelastwa w zawieszeniu. Olej nie wycieka i nie ma za bryką kłębów dymu (a przeszedł niedawno na 10w40). A skrzynia dalej zgrzyta i nic dalej się z nią nie dzieje.
Poczytałem trochę o ceramizerze i jego właściwościach i teraz dopiero wiem że na taki przebieg silnika i stan powinienem do oleju dodać dwie dawki preparatu.
Jedno jest pewne - ceramizer tak utwardza powierzchnię metalu że noże tokarskie nie mają z nią szans i tej powierzchni nie skrawają (następuje złamanie węglików) Efek utrzymuje się około 100 tyś. Z tego co wiem to ten VW miał niedawno znowu aplikowany ceramizer wszędzie gdzie to możliwe.
Ale ja tu piszę tylko o ceramizerze, wszystkie moto-doktory na bazie teflonu są tylko wyjściem doraźnym (zalać i silnik przestaje cieknąć i na giełdę ze złomem). W życiu bym żadnego motor-lifa nigdzie nie zalał.