w tym przypadku jesli miala miejsce kolizja drogowa to wine ponosi kierowca... przeciez nikt go nie zmusil do jazdy tym autem, a skoro wsiadl to znaczy ze posiada uprawnienia do kierowania pojazdem (prawo jazdy) i co za tym idzie zna przepisy drogowe, czyli wie jak nazlezy sie zachowac na drodze a przynajmniej powinien... widocznie jechal za szybko i wypadl z zakretu a rownie dobrze mogl jechac wolnie... to on powinien o tym wiedizec skoro dostal prawo jazdy... i tu nie ma znaczenia czy wszysscy sie znali czy nie... a jezeli kierowca mowi ze go to "pier..... ", "Twoje rozwalone auto bo chiałeś żebym jechał" to mozna dochodzic w sadzie jesli juz jest po fakcie i zadna policja nie byla na miejscu i nic nie bylo spisane, zadne protokoly.. to wydaje mi sie ze zostaje sprawa sadowa... w sadzie niech sie tlumaczy ze go to nie obchodzi bo to nie jego auto i ze ktos mu kazal jechac.... to co... jak kaze mu wskoczyc do studni to tez skoczy? wyrazil zgodę to jechal...czyli znal przepisy.. sprawa dla mnie jest prosta...Z resztą kolego NYNA mówimy o sytuacji gdzie rozwalone jest tylko auto,a jesli w tam w Częstochowie kopiecie się po d*pach za przysługi,to mnie tam to nie interesuje,jestem też ciekawy czy jeśli Ty byłbyś sprawcą kolizj to mówił byś tak samo.,
A Ty co? Masz pretensje, że sobie "przyjaciół" dobrać nie umiesz? Czy o coś innego, bo już nie rozumiem
Wiesz już, co można zrobić w tej sytuacji, a czego nie. To nie nasza wina, że najwidoczniej byłeś naiwny i dałeś samochód jakiemuś matołowi, w dodatku bez honoru.