Nie mówimy tu o laniu, żeby tylko lać - to nie jest metoda.
Chodzi o to, żeby jednak dziecku pokazać, kto tu rządzi. Że to zawsze ty jednak masz przewagę, rację.
Ale czasami samo tłumaczenie nic nie daje. Czasami poprostu trzeba pasa użyć.
Mam koleżankę, która bezstresowo wychowuje dziecko. Dziewczynka (lat 6-7) jest już tak wygadana, że nie można jej przegadać. Na wszystko ma odpowiedź. Wszystko może, bo na wszystko znajduje sobie wytłumaczenie.
I niestety, kiedyś nadszedł ten dzień, że dostała w d*pę, bo już nie było innego wyjścia - od razu zrozumiała, że to jednak Matka ma rację. I nie trzeba było już więcej tłumaczyć.