DPF jest najlepszym z dodatków za free w naszych samochodach.
Dba o spaliny i środowisko.
Żaby skaczą dalej i w ogóle jest ok. Za skanie żab płacą konsumenci więc jest ok.
Jestem przeciwnikiem dymiących aut.
Jestem przeciwnikiem śmierdzących wydechów.
Uważam że jak coś z tyłu za samochodem kopci, śmierdzi nadmiernie to trzeba naprawić.
W takich przypadkach DPF tylko maskuje wady.
Być może usunięcie ich ozdrowiło by DPF.
Ale:
Dlaczego po wycięciu DPF-a sprawne silnikowe auto nadal na stacji diagnostycznej przechodzi badania, wynik = zgodny z normą ?
Dlatego że widząc wyniki badań np. koncernu VAG dotyczy 2.o TDI BlueMotion DPF na pokładzie, + dodatek AdBlue - on nadal nie robi normy EU.
Konkluzja.
Dobry, sprawny silnik diesla nie ma prawa dymić na czarno z jak i bez DPF-a.
DPF służy tylko do wyłapywania sadzy i nic poza tym.
Sadza czyli dym z wydechu jest tylko wtedy gdy naprawdę jest coś nie tak z silnikiem, układem zasilania, turbiną, EGR-em itd.
Jestem zwolennikiem tezy usuń wady w silniku zanim zdecydujesz się na usunięcie DPF-a.
Np. dzisiejszy przykład Golf 1.9 DPF zapchany w 90%.
Co było przyczyną? Uszkodzony czujnik różnicy spalin. Co najciekawsze klient o tym wiedział ale jeździł do końca.