Coś mojemu autku chyba dolega. Ostatnio rano zauważam takie dziwne zachowanie.
1. Odpalam silnik od strzała zapala, zero chmurki, smrodku ani nic - a trzymany jest w garażu zamkniętym więc bym czuł - widział.
2. Czekam aż sobie 40 s.- 1 min. popracuje, zawsze tak robię. Pracuje cicho i płynnie
3. Wycofuję z garażu jest ok, cisza.
4. Wyjeżdżam na drogę i się zaczyna balet - z reguły nie kręcę zimnego silnika wyżej niż 2 tys. obr. ale już w tych okolicach i powyżej w miarę wzrostu obrotów słyszę takie stukanie dziwne im wyższe obroty tym to bardziej zaczyna pruć pod maską. Nie jest to głośne, na zewnątrz nie słuchałem bo nie będę stał i pałował zimnego diesla. W kabinie jak jeżdżę na co dzień to po prostu to zauważyłem - wcześniej tego nie było. Zero dymienia, czy mu daję buta czy nie.
5. Jak się rozgrzeje to wydaje mi się że to nadal słychać tylko dużo ciszej. Ciężko mi z tym jechać do majstra w tej chwili, bo jak pojadę to mu nie pokarzę na rozgrzanym silniku
Wydaje mi się, że to zaczęło się mniej więcej od wyjazdu w trasę 400 km i z powrotem, jechałem w sumie różnie 180-200 chwilami żeby go pogonić. Większość autostrady 120-140, takie mam wrażenie że zaraz po powrocię się pojawiło. Macie pomysły jakieś? Film ciężko nagrać ale mogę jutro rano spróbować i może mi się uda coś ogarnąć sensownego i jakoś to uchwycić.