Skocz do zawartości
IGNOROWANY

JAKIM JESTEŚ KIEROWCĄ?


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wielu juz poznalem i wielu przykrylem czarna folia, wielu na wozkach jezdzi, wielu to warzywka podpieci do maszyn

nie ma reguly czy 18 czy 30 czy 50 lat

nie ma znaczenia czy to baba czy to facet

ludzka GLUPOTA nie zna granic niezaleznie od wieku, starzy niby doswiadczeni kierowcy tez potrafia wymyslec takie rzeczy ze sie w glowie nie miesci, mlodsi im nie ustepuja aczkolwiek wiecej wypadkow jest spowodowanych przez nich

98% wypadkow jest spowodowane glupota, reszta to nieszczesliwe zbiegi okolicznosci

Opublikowano

Kiedyś byłem najlepszy.

Potem dorosłem :decayed:

:good::notworthy:

nic dodać, nic ująć :wink4:

jak to S.Zasada mawiał "na podstwie czasów przejazdów pierwszego z brzegu kierowcy pomiędzy miejscowością A i B można by mniemać, że każdy z nich mógłby stanąć w szranki z najlepszymi na świecie.."

to tak jak na autostradzie. wszyscy co jada wolniej to ciamajdy i zawalidrogi , a Ci co nas wyprzedzaja to wariaci bez wyobrazni i samobójcy :kox: :gwizdanie: :polew:

generalnie kazdy uwaza sie za mistrza... a to ja jestem the best :polew: :polew:

to jest tzw samorozgrzeszanie :wink4:

podobnie jak każdy kto jedzie drogim samochodem to napewno złodziej, bo normalny człowiek musi jeździć fabią, sieną, city.. :wink4:

Opublikowano

a ja w pierwszym 2-óch latach po zdaniu prawka rozjebałem doszczętnie 2 auta i oba przez pisanie smsów podczas jazdy

w tym jedno za***iste a4 v6 2.6 ABC :wallbash: - wyklepałem ale jeździć się tym nie dało i jakaś baba kupiła jako bezwypadkowe :decayed:

nic dziwnego przecież w naszym kraju to normalne i każdy z nas tak robi jak chce się pozbyć czegoś i nie wypierajmy się :wink4: Bardzo rzadko zdarza się ktoś kto szczerze przedstawi historie auta - niestety ale tak jest.

Opublikowano

a ja w pierwszym 2-óch latach po zdaniu prawka rozjebałem doszczętnie 2 auta i oba przez pisanie smsów podczas jazdy

w tym jedno za***iste a4 v6 2.6 ABC :wallbash: - wyklepałem ale jeździć się tym nie dało i jakaś baba kupiła jako bezwypadkowe :decayed:

nic dziwnego przecież w naszym kraju to normalne i każdy z nas tak robi jak chce się pozbyć czegoś i nie wypierajmy się :wink4: Bardzo rzadko zdarza się ktoś kto szczerze przedstawi historie auta - niestety ale tak jest.

I to jest dopiero durne myślenie :chytry: to znaczy że jak inni tak robią to ty (w przenośni) też tak możesz tak :chytry:

Opublikowano

Nie, ale przejrzyj 10 aukcji z A4 czy jakimiś innymi samochodami, a następnie pojeździj i pooglądaj pod każdą aukcja jest "BEZWYPADKOWY" dojezdżasz i wielkie rozczarowanie, mówię że niestety jest taka rzeczywistość jaka jest i nie ma co tu na kolege wielce krzyczeć za to co napisał, bo założe się że też kupił samochód z niepełną prawdą tak jak każdy z nas i koniec off topu, nie miałem na myśli tego, żeby wszyscy tak robili. Tylko że tak poprostu jest w naszym kraju i nie ma co ukrywać :cool1:

W polsce się zarabia na ludzkiej naiwności. Nie mówię że ja tak robię czy kogoś nakłaniam do tego, ale taka jest prawda :wallbash:

Opublikowano

a ja w pierwszym 2-óch latach po zdaniu prawka rozjebałem doszczętnie 2 auta i oba przez pisanie smsów podczas jazdy

w tym jedno za***iste a4 v6 2.6 ABC :wallbash: - wyklepałem ale jeździć się tym nie dało i jakaś baba kupiła jako bezwypadkowe :decayed:

nic dziwnego przecież w naszym kraju to normalne i każdy z nas tak robi jak chce się pozbyć czegoś i nie wypierajmy się :wink4: Bardzo rzadko zdarza się ktoś kto szczerze przedstawi historie auta - niestety ale tak jest.

to nie znaczy, że ma byc to normą. jak nie zmieni się mentalność - nigdy nie będzie lepiej w kraju. ja tylko moge powiedzieć od siebie, ze takiego numeru bym nie zrobił.

Opublikowano

wielu juz poznalem i wielu przykrylem czarna folia, wielu na wozkach jezdzi, wielu to warzywka podpieci do maszyn

nie ma reguly czy 18 czy 30 czy 50 lat

nie ma znaczenia czy to baba czy to facet

ludzka GLUPOTA nie zna granic niezaleznie od wieku, starzy niby doswiadczeni kierowcy tez potrafia wymyslec takie rzeczy ze sie w glowie nie miesci, mlodsi im nie ustepuja aczkolwiek wiecej wypadkow jest spowodowanych przez nich

98% wypadkow jest spowodowane glupota, reszta to nieszczesliwe zbiegi okolicznosci

Smutna prawda niestety :kwasny: Ale pamiętajmy że do wypadków przycznia się również stan naszych kochanych dróg :confused4:

żeby mieć dzwona na autostradzie to trzeba chyba zasnąć za kierownica :wink4:

Ja jeżdzę już 5 lat i mam już 4 samochód i jak do tej pory tylko pare wizyt w rowie zimą :decayed: Nie robię wielkich przebiegów ale myślę że jazda w miare mi idzie... Staram się być uprzejmy na drodzę wszystko sygnalizuje , dziekuje , przepraszam... Staram się jeszcze pamiętać że nie wszystko od nas zależy a samochód to tylko maszyna która w każdej chwili może nas zawieść...

A co do kobiet to potrafią mniej spalać na 100km niż ja :decayed:

Opublikowano

Na prostej drodze wszystko jest możliwe nawet na autostradzie. Z miesiąc temu na autostradzie A4 w stronę Katowic widziałem w rowie rozbitego pomarańczowego Forda Focusa ST...

Opublikowano

kobiety za kierownicą to poracha :decayed:

żal mi Ciebie!

[br]Dopisany: 01 Wrzesień 2010, 16:14_________________________________________________

a ja w pierwszym 2-óch latach po zdaniu prawka rozjebałem doszczętnie 2 auta i oba przez pisanie smsów podczas jazdy

w tym jedno za***iste a4 v6 2.6 ABC :wallbash: - wyklepałem ale jeździć się tym nie dało i jakaś baba kupiła jako bezwypadkowe :decayed:

nie życzę Ci żeby Ciebie ktoś tak kiedyś wyj...![br]Dopisany: 01 Wrzesień 2010, 16:15_________________________________________________

wielu juz poznalem i wielu przykrylem czarna folia, wielu na wozkach jezdzi, wielu to warzywka podpieci do maszyn

nie ma reguly czy 18 czy 30 czy 50 lat

nie ma znaczenia czy to baba czy to facet

ludzka GLUPOTA nie zna granic niezaleznie od wieku, starzy niby doswiadczeni kierowcy tez potrafia wymyslec takie rzeczy ze sie w glowie nie miesci, mlodsi im nie ustepuja aczkolwiek wiecej wypadkow jest spowodowanych przez nich

98% wypadkow jest spowodowane glupota, reszta to nieszczesliwe zbiegi okolicznosci

szacunek kolego :hi:

Opublikowano

ja dopóki nie kupiłem A4 nie miałem żadnych punktów karnych...po roku zabrali mi prawko, zdałem drugi raz i teraz już rok bez punktów, to chyba jest trochę lepiej :decayed:

[br]Dopisany: 01 Wrzesień 2010, 18:12_________________________________________________aha jeszcze o kobietach za kółkiem....takie w SUV'ach i Jeep'ach 30+ są całkiem przyjemne :cool1:

Opublikowano

ja dopóki nie kupiłem A4 nie miałem żadnych punktów karnych...po roku zabrali mi prawko, zdałem drugi raz i teraz już rok bez punktów, to chyba jest trochę lepiej :decayed:

[br]Dopisany: 01 Wrzesień 2010, 18:12_________________________________________________aha jeszcze o kobietach za kółkiem....takie w SUV'ach i Jeep'ach 30+ są całkiem przyjemne :cool1:

Miszka - MILF Hunter?

Opublikowano

ja dopóki nie kupiłem A4 nie miałem żadnych punktów karnych...po roku zabrali mi prawko, zdałem drugi raz i teraz już rok bez punktów, to chyba jest trochę lepiej :decayed:

[br]Dopisany: 01 Wrzesień 2010, 18:12_________________________________________________aha jeszcze o kobietach za kółkiem....takie w SUV'ach i Jeep'ach 30+ są całkiem przyjemne :cool1:

Miszka - MILF Hunter?

mówmy ściślej MILF f*cker :kox:

:tongue4:

Opublikowano

ja dopóki nie kupiłem A4 nie miałem żadnych punktów karnych...po roku zabrali mi prawko, zdałem drugi raz i teraz już rok bez punktów, to chyba jest trochę lepiej :decayed:

[br]Dopisany: 01 Wrzesień 2010, 18:12_________________________________________________aha jeszcze o kobietach za kółkiem....takie w SUV'ach i Jeep'ach 30+ są całkiem przyjemne :cool1:

Miszka - MILF Hunter?

mówmy ściślej MILF f*cker :kox:

dobrze, że nie Gaylord Focker

Opublikowano

Kiedyś byłem najlepszy.

Potem dorosłem :decayed:

Hehehe, super powiedziane. Polać temu Panu :beer1:
Opublikowano

Bardzo fajną wypowiedź ostatnio czytałem i chciałem wam ją zaprezentować a to dlatego, że się z nią w pełni zgadzam :good:

Najważniejsze na drodze to być sobą, jechać tak jak tego chcemy i w zgodzie z sobą, nawet jeżeli jest to "trochę" :kox: szybciej niż pozwalają przepisy, nie ma nic gorszego niż "wymuszona" szybka jazda lub wymuszona wolna jazda, tracimy koncentrację, łapie nas frustracja itp.

"To chyba najważniejszy post w całej ponad 2-letniej historii tego bloga. Przekażę Wam dziś nadwiedzę, turbowiedzę, megawiedzę… prawdę objawioną. Dzięki niej nikt już nigdy na naszych drogach nie zginie. Jedyny warunek jest taki, by zrozumiała to społeczność Naszej Klasy, Blipa, Wykopu, Grona, Fotki i Golden Line. Dotarcie do nich nie jest łatwe, ale nie jest też niemożliwe… bo ile ich tam, tych użytkowników w sumie jest? Kilkuset? No, góra tysiąc. Plus Wy i mamy całą Polskę. Zatem skupcie się! Zaczynam!

W każdy weekend na polskich drogach ginie kilkaset osób. W niektóre weekendy nawet więcej. Wiecie, ile w miesiąc z tych nieszczęśników uzbiera się Boeingów lub małych miasteczek? No właśnie… Posłuchajcie zatem jak jeździć, by żyć i nikogo nie zabić. Zacznijmy od 4 historyjek…

Pierwsza.

Leniwie wracasz z pracy. Korek cię nie irytuje, bo i tak nic na niego nie poradzisz. Niedbale zsuwasz się z fotela, w AntyRadiu ktoś gada o motoryzacji a Twój puls jest prawie niewyczuwalny. Często tak masz, prawda? Twoje reakcje są wolniejsze niż pacjenta pogrążonego w śpiączce, który swą ręką podtrzymuje House’owi napój podczas kanapkowego lunchu.

Nagle z podrzędnej wyjeżdża Vectrą jakiś regionalny kierownik sprzedaży. I się wciska. A Ciebie trafia szlag – przyspieszasz, siadasz na zderzaku, nerwowo unikasz jego pełnych irytacji i zdziwienia spojrzeń… robisz z siebie głupka tylko dlatego, że coś ci do łba strzeliło. Nagle zmieniasz styl jazdy. Bo nie jesteś przecież frajer – nie wpuścisz krawaciarza z korpo! Ostatecznie wygrywasz – jego biały kołnierzyk błyszczy w Twoim wstecznym lusterku. Ha! A jak się trochę korek zluzuje – przyspieszysz, przetasujesz i pokażesz, jak wiele wigoru ma twój małolitrażowy silnik. I na przejściu dla pieszych potrącisz studenta. To fakt, że przebiegał już na czerwonym, ale… ale gdybyś jechał leniwie, student by przebiegł.

Druga.

Wstajesz rano. Od razu zły. I podminowany. Do Poznania jest szmat drogi, a już 9-ta. Pieprzony budzik! Wsiadasz i jedziesz. Nie jak szaleniec, lecz szybko. Baaardzo szybko! Ale jesteś skoncentrowany. Na 100%. Zakręty cię bawią. Na autostradzie brakuje ci obrotów na 6-tym biegu i skali na prędkościomierzu. Z nikim się nie ścigasz, nic nikomu nie chcesz udowodnić – po prostu wyprzedzasz bez podtekstów. Czasami ryzykownie ale zawsze skutecznie i pewnie.

I nagle zwężenie i TIR. Jedzie za wolno – za wolno jak dla Ciebie. I nijak nie daje się go wyprzedzić. Próbujesz raz i drugi – pupa zbita, z naprzeciwka sznur aut. I wtedy popełniasz błąd, bo godzisz się na to i przestajesz szukać okazji. Z trójki wchodzisz na piątkę i równasz obroty. Zsuwasz się z fotela i spokojnie czekasz. Włączasz radio. Adrenalina odchodzi. I wtedy robi się luźniej – przed tobą po horyzont nikogo, tylko TIR. Wyprzedzasz… akurat na słabo oznaczonym skrzyżowaniu. A do ruchu włącza się (zza krzaków) Polonez pełen murarzy. Nie przyszło im do głowy spojrzeć w prawo, skoro z ich kierunku nikt nie jechał. Czołówka. Z Polonezem mało które auto ma szanse. W Polonezie mało który pasażer ma szanse. A gdybyś nie odpuścił, gdybyś jechał ciągle pobudzony – wiedziałbyś, że jest krzyżówka. Albo byś się zmieścił. Bo Twoje reakcje byłyby ostre jak riposty House’a…

Trzecia.

Jedziesz z rodziną na wakacje. Trochę szybciej niż zwykle, ale nie tak szybko jak do Poznania. Jesteś skupiony. Dokładnie wiesz, co się dzieje przed i za autem. Wszystko widzisz jakby z lotu ptaka – zero szans na zaskoczenie.

I wtedy żona mówi: „Jedź trochę wolniej, nigdzie się przecież nie spieszymy”. I zwalniasz. Zwalniasz, mimo że chciałeś jechać szybciej. Taki miałeś dzień – wisiał ci Eco-Driving. Pewność i kontrola sytuacji pękają jak bańka mydlana. Z kierowcy skupionego na prowadzeniu auta zmieniasz się w biernego uczestnika wakacyjnego ruchu. Zaczynasz inaczej oceniać sytuację – pół godziny temu byś wyprzedził tego vana, teraz czekasz, aż z naprzeciwka zniknie wszystko – nawet ten znak ograniczenia do 60 km/h majaczący na horyzoncie. Jeśli wyprzedzasz, to niezdecydowanie, bez redukcji, za delikatnie… by nie prowokować komentarzy. Po wyprzedzaniu przepraszasz. Na zewnątrz jesteś oazą spokoju… a w środku pier**loną, ku***a za***iście wyluzowaną lilią na tafli tej szosy! Coś ci nie gra. Korci cię szybsza jazda i paradoksalnie – jadąc wolniej tracisz pewność siebie. Wyobraź sobie miłego i uśmiechniętego House’a. Taki wesołek nigdy by nikogo nie wyleczył. Pierwszego pacjenta by od razu zabił. Jak i ty tego rowerzystę, którego do końca nie wiedziałeś jak wyprzedzić, bo naprzeciwko w oddali jechał ktoś na ksenonach, co odebrało ci nadwątloną już wcześniej pewność siebie…

Czwarta.

Jako jedyny nie piłeś. W aucie rejestrowanym na pięć osób masz… pięciu pasażerów. Wszyscy jeszcze niedawno chlali na umór nieświadomi istnienia czasu, a teraz im się spieszy. A ty, zmęczony i marzący o cruise’ingu z łokciem za oknem spełnisz ich zachciankę. No bo co – niech posłuchają, jak fajnie koła na tym zakręcie piszczą. Droga jest pusta. Trzeba być debilem, by o 4 rano snuć się poboczem.

Wypadasz zza zakrętu – wcale nie jakoś bardzo szybko… ale zdecydowanie szybciej, niż gdybyś jechał sam mrożąc sobie łokieć. I debil z dwa koma jeden promila trafia na sygnale do szpitala. Tylko na moment. Nie miał domu, rodziny i dokumentów, więc jako NN trafia zaraz potem do żółtego od formaliny basenu na Akademii Medycznej.

„It can be lupus” – powie kiedyś jakiś niedoszły lekarz, a koledzy asystujący mu w ćwiczeniach wybuchną gromkim śmiechem. „Doktor House” to ich obowiązkowa lektura…

Prędkość nie zabija – wszyscy to wiecie.

Nie zabijają też nasze drogi – każdą dziurę można ominąć, każdy zakręt przejść bezpiecznie, każde chore oznakowanie zrozumieć.

Zabijają kierowcy. Zabijają ci niepewni. Jadący wbrew sobie. Zdenerwowani lub nieskupieni.

Nie ma nic złego w bardzo szybkiej jeździe do Poznania – pod warunkiem, że twój cały mózg tego pragnie i jest pełen adrenaliny. Nie ma nic złego w za szybkiej jeździe z rodziną na wakacje – pod warunkiem, że jesteś skupiony a twe reakcje (czasami ryzykowne) zawsze są pewne. Nie ma nic złego w półprzytomnej jeździe z pracy do domu – pod warunkiem, że równie bez emocji będziesz kontemplował sytuację wokół. Nawet tą irytującą. Nie ma nic złego w leniwym rozwożeniu kolegów po imprezie – pod warunkiem, że równie leniwie będziesz obchodził się z gazem i kierownicą.

“No a ta prawda objawiona?” – zapytacie?

A no tak, prawda. Oto ona:

BĄDŹ SOBĄ!

Tak, to wszystko. Cała prawda objawiona. Tyle czytania, by dobrnąć do tych dwóch słów. No sorry…

Jedź tak, jak Ci w duszy akurat gra. Za kierownicą musisz być w pełni ze sobą pogodzony. To nie przelewki – samochód to broń masowej zagłady. Jeśli coś ci nie gra, tracisz pewność siebie lub nie wiedzieć czemu się denerwujesz – zajedź do McDrive’a na cheeseburgera i shake’a truskawkowego. Mnie to zawsze pomaga – potem nawet najbardziej hardkorową sytuację na drodze zbywam radosnym i lekceważącym beknięciem. Jedyne, co może mnie wówczas z równowagi wyprowadzić, to… brak papieru w toalecie. "

www.blogomotive.pl

Opublikowano

Bardzo fajną wypowiedź ostatnio czytałem i chciałem wam ją zaprezentować a to dlatego, że się z nią w pełni zgadzam :good:

Najważniejsze na drodze to być sobą, jechać tak jak tego chcemy i w zgodzie z sobą, nawet jeżeli jest to "trochę" :kox: szybciej niż pozwalają przepisy, nie ma nic gorszego niż "wymuszona" szybka jazda lub wymuszona wolna jazda, tracimy koncentrację, łapie nas frustracja itp.

"To chyba najważniejszy post w całej ponad 2-letniej historii tego bloga. Przekażę Wam dziś nadwiedzę, turbowiedzę, megawiedzę… prawdę objawioną. Dzięki niej nikt już nigdy na naszych drogach nie zginie. Jedyny warunek jest taki, by zrozumiała to społeczność Naszej Klasy, Blipa, Wykopu, Grona, Fotki i Golden Line. Dotarcie do nich nie jest łatwe, ale nie jest też niemożliwe… bo ile ich tam, tych użytkowników w sumie jest? Kilkuset? No, góra tysiąc. Plus Wy i mamy całą Polskę. Zatem skupcie się! Zaczynam!

W każdy weekend na polskich drogach ginie kilkaset osób. W niektóre weekendy nawet więcej. Wiecie, ile w miesiąc z tych nieszczęśników uzbiera się Boeingów lub małych miasteczek? No właśnie… Posłuchajcie zatem jak jeździć, by żyć i nikogo nie zabić. Zacznijmy od 4 historyjek…

Pierwsza.

Leniwie wracasz z pracy. Korek cię nie irytuje, bo i tak nic na niego nie poradzisz. Niedbale zsuwasz się z fotela, w AntyRadiu ktoś gada o motoryzacji a Twój puls jest prawie niewyczuwalny. Często tak masz, prawda? Twoje reakcje są wolniejsze niż pacjenta pogrążonego w śpiączce, który swą ręką podtrzymuje House’owi napój podczas kanapkowego lunchu.

Nagle z podrzędnej wyjeżdża Vectrą jakiś regionalny kierownik sprzedaży. I się wciska. A Ciebie trafia szlag – przyspieszasz, siadasz na zderzaku, nerwowo unikasz jego pełnych irytacji i zdziwienia spojrzeń… robisz z siebie głupka tylko dlatego, że coś ci do łba strzeliło. Nagle zmieniasz styl jazdy. Bo nie jesteś przecież frajer – nie wpuścisz krawaciarza z korpo! Ostatecznie wygrywasz – jego biały kołnierzyk błyszczy w Twoim wstecznym lusterku. Ha! A jak się trochę korek zluzuje – przyspieszysz, przetasujesz i pokażesz, jak wiele wigoru ma twój małolitrażowy silnik. I na przejściu dla pieszych potrącisz studenta. To fakt, że przebiegał już na czerwonym, ale… ale gdybyś jechał leniwie, student by przebiegł.

Druga.

Wstajesz rano. Od razu zły. I podminowany. Do Poznania jest szmat drogi, a już 9-ta. Pieprzony budzik! Wsiadasz i jedziesz. Nie jak szaleniec, lecz szybko. Baaardzo szybko! Ale jesteś skoncentrowany. Na 100%. Zakręty cię bawią. Na autostradzie brakuje ci obrotów na 6-tym biegu i skali na prędkościomierzu. Z nikim się nie ścigasz, nic nikomu nie chcesz udowodnić – po prostu wyprzedzasz bez podtekstów. Czasami ryzykownie ale zawsze skutecznie i pewnie.

I nagle zwężenie i TIR. Jedzie za wolno – za wolno jak dla Ciebie. I nijak nie daje się go wyprzedzić. Próbujesz raz i drugi – pupa zbita, z naprzeciwka sznur aut. I wtedy popełniasz błąd, bo godzisz się na to i przestajesz szukać okazji. Z trójki wchodzisz na piątkę i równasz obroty. Zsuwasz się z fotela i spokojnie czekasz. Włączasz radio. Adrenalina odchodzi. I wtedy robi się luźniej – przed tobą po horyzont nikogo, tylko TIR. Wyprzedzasz… akurat na słabo oznaczonym skrzyżowaniu. A do ruchu włącza się (zza krzaków) Polonez pełen murarzy. Nie przyszło im do głowy spojrzeć w prawo, skoro z ich kierunku nikt nie jechał. Czołówka. Z Polonezem mało które auto ma szanse. W Polonezie mało który pasażer ma szanse. A gdybyś nie odpuścił, gdybyś jechał ciągle pobudzony – wiedziałbyś, że jest krzyżówka. Albo byś się zmieścił. Bo Twoje reakcje byłyby ostre jak riposty House’a…

Trzecia.

Jedziesz z rodziną na wakacje. Trochę szybciej niż zwykle, ale nie tak szybko jak do Poznania. Jesteś skupiony. Dokładnie wiesz, co się dzieje przed i za autem. Wszystko widzisz jakby z lotu ptaka – zero szans na zaskoczenie.

I wtedy żona mówi: „Jedź trochę wolniej, nigdzie się przecież nie spieszymy”. I zwalniasz. Zwalniasz, mimo że chciałeś jechać szybciej. Taki miałeś dzień – wisiał ci Eco-Driving. Pewność i kontrola sytuacji pękają jak bańka mydlana. Z kierowcy skupionego na prowadzeniu auta zmieniasz się w biernego uczestnika wakacyjnego ruchu. Zaczynasz inaczej oceniać sytuację – pół godziny temu byś wyprzedził tego vana, teraz czekasz, aż z naprzeciwka zniknie wszystko – nawet ten znak ograniczenia do 60 km/h majaczący na horyzoncie. Jeśli wyprzedzasz, to niezdecydowanie, bez redukcji, za delikatnie… by nie prowokować komentarzy. Po wyprzedzaniu przepraszasz. Na zewnątrz jesteś oazą spokoju… a w środku pier**loną, ku***a za***iście wyluzowaną lilią na tafli tej szosy! Coś ci nie gra. Korci cię szybsza jazda i paradoksalnie – jadąc wolniej tracisz pewność siebie. Wyobraź sobie miłego i uśmiechniętego House’a. Taki wesołek nigdy by nikogo nie wyleczył. Pierwszego pacjenta by od razu zabił. Jak i ty tego rowerzystę, którego do końca nie wiedziałeś jak wyprzedzić, bo naprzeciwko w oddali jechał ktoś na ksenonach, co odebrało ci nadwątloną już wcześniej pewność siebie…

Czwarta.

Jako jedyny nie piłeś. W aucie rejestrowanym na pięć osób masz… pięciu pasażerów. Wszyscy jeszcze niedawno chlali na umór nieświadomi istnienia czasu, a teraz im się spieszy. A ty, zmęczony i marzący o cruise’ingu z łokciem za oknem spełnisz ich zachciankę. No bo co – niech posłuchają, jak fajnie koła na tym zakręcie piszczą. Droga jest pusta. Trzeba być debilem, by o 4 rano snuć się poboczem.

Wypadasz zza zakrętu – wcale nie jakoś bardzo szybko… ale zdecydowanie szybciej, niż gdybyś jechał sam mrożąc sobie łokieć. I debil z dwa koma jeden promila trafia na sygnale do szpitala. Tylko na moment. Nie miał domu, rodziny i dokumentów, więc jako NN trafia zaraz potem do żółtego od formaliny basenu na Akademii Medycznej.

„It can be lupus” – powie kiedyś jakiś niedoszły lekarz, a koledzy asystujący mu w ćwiczeniach wybuchną gromkim śmiechem. „Doktor House” to ich obowiązkowa lektura…

Prędkość nie zabija – wszyscy to wiecie.

Nie zabijają też nasze drogi – każdą dziurę można ominąć, każdy zakręt przejść bezpiecznie, każde chore oznakowanie zrozumieć.

Zabijają kierowcy. Zabijają ci niepewni. Jadący wbrew sobie. Zdenerwowani lub nieskupieni.

Nie ma nic złego w bardzo szybkiej jeździe do Poznania – pod warunkiem, że twój cały mózg tego pragnie i jest pełen adrenaliny. Nie ma nic złego w za szybkiej jeździe z rodziną na wakacje – pod warunkiem, że jesteś skupiony a twe reakcje (czasami ryzykowne) zawsze są pewne. Nie ma nic złego w półprzytomnej jeździe z pracy do domu – pod warunkiem, że równie bez emocji będziesz kontemplował sytuację wokół. Nawet tą irytującą. Nie ma nic złego w leniwym rozwożeniu kolegów po imprezie – pod warunkiem, że równie leniwie będziesz obchodził się z gazem i kierownicą.

“No a ta prawda objawiona?” – zapytacie?

A no tak, prawda. Oto ona:

BĄDŹ SOBĄ!

Tak, to wszystko. Cała prawda objawiona. Tyle czytania, by dobrnąć do tych dwóch słów. No sorry…

Jedź tak, jak Ci w duszy akurat gra. Za kierownicą musisz być w pełni ze sobą pogodzony. To nie przelewki – samochód to broń masowej zagłady. Jeśli coś ci nie gra, tracisz pewność siebie lub nie wiedzieć czemu się denerwujesz – zajedź do McDrive’a na cheeseburgera i shake’a truskawkowego. Mnie to zawsze pomaga – potem nawet najbardziej hardkorową sytuację na drodze zbywam radosnym i lekceważącym beknięciem. Jedyne, co może mnie wówczas z równowagi wyprowadzić, to… brak papieru w toalecie. "

www.blogomotive.pl

Dobry artykulik... być kimś być sobą hyhy.

Opublikowano
:decayed:
Opublikowano

Kiedyś byłem najlepszy.

Potem dorosłem :decayed:

Hehehe, super powiedziane. Polać temu Panu :beer1:

:hi::notworthy:

Już polewam :decayed:

Opublikowano

Kiedyś byłem najlepszy.

Potem dorosłem :decayed:

Hehehe, super powiedziane. Polać temu Panu :beer1:

:hi::notworthy:

Już polewam :decayed:

Wypij i zamie, :cool1: , bo sam jeszcze nie dorosłem,jestem dobrym kierowcą tylko czasami,a przeważnie jeżdżę dużo za szybko ciągle wyprzedzam,a po krętej drodze latam jak wariat,to cud,że po 12latach za kółkiem i ok.50-60 tyś/km rocznie nie miałem,żadnego wypadku. :embarrassed:

Opublikowano

prawko prawie 6 lat. zrobione ze 150 tys km...

tylko raz punkty za predkosc :gwizdanie: ale nie swoim tylko firmowym

a tak to na codzien ,,, bo ja lubie zapier..ac'''

Wyprzedzanie-->podwujna ciagła , wysepki z lewej strony, skrzyzowania, lewoskretem na prost, i przystankiem autobusowym.( weekend)

ale na codzien do pracy spokoj :tongue4:

dorobek 6 pkt

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...