Dużo już zostało powiedziane, ale dość chaotycznie.
Ubezpieczyciel nie ma prawa decydować, gdzie i czy w ogóle poszkodowany ma naprawiać swoje auto. Wycena szkody jest obowiązkiem ubezpieczyciela, najlepiej jednak umówić się na oględziny pojazdu w jakimś warsztacie (lub stacji diagnostycznej), gdzie można zdjąć zderzak (pod poszyciem zderzaka zwykle kryją się kolejne uszkodzenia), obejrzeć auto od spodu, sprawdzić przekładnię kierowniczą i geometrię (oberwało koło). Aby przyspieszyć ruchy ubezpieczyciela warto powiadomić ich, że korzystamy z samochodu zastępczego (ten można wynająć nawet od sąsiada, potrzebna tylko umowa najmu z określoną stawką dzienną). Podczas oględzin domagać się od rzeczoznawcy sporządzenia protokołu oględzin (nie jest obowiązkowy, ale warto go mieć, bo precyzuje zakres uszkodzeń), oraz wyceny szkody (kosztorys naprawy). Po otrzymaniu wyceny pochwalić się nią na forum (zakrywając dane personalne) - z pewnością znajdzie się ktoś, kto wychwyci wszelkie nieprawidłowości w wycenie (zaniżona stawka, zamienniki części, naliczone rabaty, czy korekty). Kolejnym etapem jest sporządzenie odwołania od wyceny ubezpieczyciela, które uzasadniamy wyliczonymi wyżej nieprawidłowościami. Można pokusić się o zlecenie sporządzenia niezależnej wyceny szkody i wraz z odwołaniem wysłać ubezpieczycielowi własną wycenę i wezwanie do zapłaty. Jeśli ktoś jest zainteresowany naprawą w ASO, to wszystkie powyższe czynności wykona warsztat, łącznie z dostarczeniem auta zastępczego.
Sporo powyżej 5000 zł, ale ile powyżej trudno powiedzieć, bo trzeba sprawdzić geometrię. Nie widać też co zostało uszkodzone pod poszyciem zderzaka .