Za pierwszym razem przelecialem tylko szczotką. Teraz papierami opitolilem. I dlatego mówię że na razie działa.
Dobra. Ciąg dalszy mojej walki. Dlaczego u kumpla w passacie, ten sam silnik, po przekroczeniu 2 tysięcy obrotów, czuć że ciągnie, wgniata w fotel. A u mnie w audi, niby ciągnie ale kurde to nie jest to. Ciągnie bo ciągnie, ale nie czuć tego doładowania. U niego tak gwałtownie przyśpiesza, a tu taki ośpiały. 180 leci normalnie na lajcie. Ale jak on wyprzedza, redukcja, gaz w podłogę i poszedł. A ja redukcja, gaz w podłogę, no i idzie -,- Dawka 3,6, kąt 51, turbina czyszczona, niby ładuje. Robiłem też testa, od razu podciśnienie do gruszki poszło, czyli max doładowanie, bez różnicy. Czyli n75 git. Egr wężyk odłączony. Może się dzifka nie domyka? Chodź już jeźdze tak z 400km. Może blache wrypać? Przy 2 tysiącach słychać takie ssssyyyy z turbiny, przy 2,5 tysiącach znika. Jeśli nie zniknie to wiem że tryb awaryjny gwarantowany. Po czyszczeniu nie wchodzi, no bo te syyy se znika po 2,5 tysiącach. To co? Turbina o ścianki obciera? Luzu niby dużego nie ma. Co tu zrobić żeby ten silnik był tak dynamiczny jak w passacie kumpla. Bo mnie już pomysłów brak.