To jest coś jak samosprawdzająca się przepowiednia. Jak tylko stanie się coś złego w Radomiu to od razu pada hasło: "no tak, przecież to Radom". Spory procent bezrobocia, kilka medialnych wpadek, między innymi z chytrą babą i już każdy jedzie po Radomiu, jak po łysej kobyle. Stereotypy poszły w ruch. Najśmieszniejsze jest to, że niektórzy naprawdę nie znają tego miasta, a się o nim wypowiadają. Wiadomo, że Radomiowi do ideału sporo brakuje, ale jest to miasto jak każde inne ćwierćmilionowe, przemysłowe miasto w Polsce. Wiadomo, że w miastach, w kórych za PRLu kwitł przemysł, po transformacji ustroju przyszły chude lata. Ale ludzie zbierają się do kupy i żyje się tu biednie, ale przyjemnie. Tyle z mojej strony,
Kara "władzy" za strajki w Czerwcu 1976.
Nie jestem z Radomia, studiuję tutaj, bywam, na zakupy przyjeżdzam.
Zaczęło mnie zastanawiać co jest nie tak z tym miastem. Skąd się wzieło to zniechęcenie ludzi do Radomia.
Trochę poczytałem, trochę mi opowiadali rodzice. Radom - miasto robotników i taki bunt.
Czerwona władza nigdy nie wybaczyła radomskim "warchołom".