Witam, facet cofał, nie zauważył i przyłożył mi w bok. Uszkodzone drzwi, błotnik, przetarty tylny błotnik, wgnieciony próg. Rzeczoznawca mocno się zastanawiał czy drzwi się nie wyklepie (zapytałem czy jest poważny), a na błotnik stwierdził, że do naprawy. Mówię, że błotnik w oryginale, a ja nie chcę szpachli, a on na to, że blacharz to wyciągnie, nałoży szpachlę i będzie ok ? O ile próg faktycznie, mogę sobie klepnąć by poszycia nie wymieniać o tyle nie zgodzę się na szpachelek zamiast wymiany. Błotnik ma ok 10-15cm wyprostowany rant (przetłoczenie) na gładko i wyprowadzić to można tylko szpachlą, a dodatkowo zagięty w kilku płaszczyznach. Jak to rzeczoznawca powiedział "takie ładne auto, szkoda ciąć błotnika, doliczę panu parę godzin na klepanie błotnika" ? Śmiech na sali. Pisać mu, że od razu może wpisać go na wymianę czy czekać na wycenę i się pośmiać. A może faktycznie błotnik kwalifikuje się do naprawy chałupniczej, a ja wybrzydzam? :)