widze ,ze wielu zmaga sie z tymn alogiem,wiec postanowilem opisac moja ''przygode''z papierosem,pierwszy byl jeszcze w podstawowce,jakos w 5 kl,jak bylem w 7 regularnie palilem,a w zawodowce,to juz normalka,ze na kazdej przerwie sie jaralo,ale prowadzilem dosc sportowy tryb zycia(bylem zwiazany z dwoma klubami sportowymi)na brak kondycji nie narzekalem,tak bylo do 20 roku zycia,w ktorym postanowilismy wspolnie z kilkoma kolesiami rzucic palenie,nota bene namowil nas koles,ktory nigdy nie palil,silownia i takie tam,wiec rzucilismy-wytrwalem pol roku,potem zaczalem znow,ale szybko sie opamietalem i zebralem sie,5 lat bez papierosa,ale przyszedl taki czas,ze zmienilem otoczenie i srodowisko,rzucajac sie w wir imprez i wyjazdow europo-poznawczych,po okolo 3 latach,kiedy moja dziewczyna(teraz zona)zaszla w ciaze,rzucilismy razem,ona nie pali do dzis,a ja czasem zapale na jakiejs imprezce i to wszystko,nazajutrz nie siegam po papierosa,pomoc moze kilka sposobow,jeden ,to kategoryczny zakaz palenia w domu,trzeba sie go trzymac-w lecie jest ok,ale w zimie nie bardzo chce sie wychodzic na balkon,czy lawke przed domem,przy lekkim przymrozku
nigdy nie urzywalem plastrow czy gum-
trzeba chciec,a ceny papierosow rosna co jakis czas w gore i nie powoduje to jakiegos zmniejszonego popytu na tyton,nie z takich nalogow ludzie wychodzili ,troche wiary w siebie...