Pijaczek znalazł się przypadkiem na cmentarzu.
Zauważył grabarza zajętego swoją pracą i postanowił go dla żartu przestraszyć.
Podszedł do niego od tyłu i wrzasnął:
– BUUUUAAA!!!
Grabarz ani drgnął – kontynuował swoją pracę i nawet się nie odwrócił.
Pijaczek odszedł, zniesmaczony nieudanym żartem.
Wychodząc poza teren cmentarza, dostał nagle łopatą w łeb i padł na ziemię nieprzytomny.
Grabarz pochylił się nad nim i grożąc palcem, pouczył:
– Straszymy, biegamy, skaczemy, bawimy się, ale za bramę... nie wychooodziiiimyyyy![br]Dopisany: 09 Kwiecień 2010, 17:34_________________________________________________Facet przejeżdżający przez małe miasteczko w Teksasie wszedł do
miejscowego baru.
Zamawiając piwo zauważył stojący za barem olbrzymich rozmiarow
gliniany sagan wypelniony 10-dolarowkami.
Zaintrygowany ta olbrzymią ilością pieniędzy zapytał, co to jest?
wtedy otrzymał odpowiedź, że to zakład i kto wygra kasuje wszystko!
- Zakład? A o co
sie zakładacie?
- Tego nie mogę
powiedzieć, wpierw musisz dołożyć 10$ do gara,
a wtedy sie dowiesz. Bez namysłu wyjął 10$ i położył na stosie.
Wtedy to barman wyjaśnił, że sprawa jest w zasadzie prosta i trzeba
wykonać
trzy zadania:
1. Wypić duszkiem kufel meksykańskiej Tequilli pieprzowki,
zaprawionej chili bez zrobienia najmniejszego grymasu.
2. Wejść w ogrodzenie na zapleczu baru, w którym jest bulterier
morderca i wyrwać mu gołymi rękoma obolały ząb, gdyż pies szaleje z
bólu.
3. To juz przyjemność: iść na pięterko i dać 92-letniej babci
orgazm, gdyż nigdy go nie zaznała!
Facet po usłyszeniu warunków stwierdził z przekąsem, że jeszcze
nie oszalał i już o nic więcej nie pytał.
Jednak po wypiciu kilku piw i whisky zawołał raptem:
- Dawaj ten kufel Tequilli!
Wypił duszkiem, zrobił się purpurowo-czerwony na twarzy,
łzy mu pociekły po policzkach, lecz mina mu nie drgnęła.
Po kilku minutach, gdy doszedł do siebie zapytał bełkocąc, gdzie
jest ten pies...
I chwiejnym krokiem wyszedł...
W barze zamarło, gdyż z podwórka słychać było przerażające odgłosy,
szczekanie, warczenie, wrzaski, łomot i na koniec wycie psa.....
I cisza...
Kilka osób się przeżegnało - no zabił go!
W tym to momencie wszedł z powrotem do baru.
Ubranie miał w strzępach, cały był podrapany
Rozejrzał się przekrwionym wzrokiem po obecnych i wybełkotał:
- No, to gdzie jest teraz ta babka, którą boli ząb