Skyliner89 Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 "Szpachla, szpachla i jeszcze raz szpachla". Właśnie w taki sposób większość kierowców myśli o polskich blacharzach, którzy - mimo że nie jest to raczej powód do dumy - podobnie jak polscy złodzieje, uchodzą za najlepszych na świecie. Na złom? Tak, ale nie w Polsce... Dlatego właśnie przed zakupem nowego używanego pojazdu niemal wszyscy studiują gazety motoryzacyjne i różne fora, by nauczyć się rozpoznawać fuszerki blacharzy. Wszelkiej maści poradniki radzą zazwyczaj, by sprawdzić roczniki na szybach, szerokość szczelin na elementach karoserii czy, jeśli to możliwe, opukać wóz czujnikiem grubości powłoki lakierniczej. Niestety, mało który poradnik wspomina o tym, że znalezienie na rynku dziesięcio-, czy nawet ośmioletniego pojazdu, który nie ma za sobą żadnych napraw blacharsko-lakierniczych graniczy z cudem. Kupujący kręcą więc nosem na odmalowane zderzaki czy ślady szpachli na błotnikach (często jest to wynik parkingowych stłuczek) i - przekonani o tym, że uniknęli właśnie wpakowania się na "minę" - szukają dalej. Na szczęście, polski rynek "usiany jest okazjami", więc po jakimś czasie na pewno uda się trafić na prawdziwą perełkę. Idealnie lśniący lakier, oryginalne szyby, czyste wnętrze i - to absolutnie konieczny warunek - silnik diesla. Choćbyśmy przyglądali się nadwoziu przez 5 godzin, nie ma szans, by znaleźć na nim ślady "tynkowania". Próżno szukać pokrytych klarem (lakierem bezbarwnym) rys po papierze ściernym na masce, błotnikach czy drzwiach, szpachli nie ma - jest więc okazja. Dalszy bieg wypadków jest przeważnie podobny. Krótkie przekomarzania się, co do ceny (świadomość tego, że udało się "przyciąć" kolejnych 500 zł dodaje wigoru), przekazanie dokumentów, kluczyków i podróż swym nowym autem do domu z triumfalnym poczuciem dobrze ulokowanych pieniędzy. Do sytuacji, jaką opisaliśmy, dochodzi w Polsce codziennie. Każdego dnia ktoś staje się właścicielem auta, które uznał za prawdziwą okazję. Rzadko zastanawiamy się jednak nad tym, czy w przeszło 30-milionowym kraju, w którym co trzeci obywatel chciałby jeździć dziesięcioletnim passatem TDI, podaż tych ostatnich utrzymanych w idealnym stanie, jest tak wielka, że i nam udało się znaleźć "pewniaka"... I jak to możliwe, że samochód w równie "idealnym" stanie, jak nasz, kosztuje w Niemczech więcej niż w Polsce? Oto dwa, ze znalezionych w sieci filmików pozwalających znaleźć odpowiedź na to pytanie: S5-8GfpOsIg 7NX3766ai9c Wypada zaznaczyć, że wszelkie niecenzuralne uwagi, jakie pojawią się zapewne w stosunku do blacharzy na naszym forum, są zbędne. Ci ostatni nie są raczej stroną w sprawie - w myśl polskiego prawa każdy może przecież naprawić powypadkowy samochód, nawet jeśli ten ma za sobą tzw. "szkodę całkowitą". Przyczyny problemu należy więc szukać w dziurawym prawie i granicach, przez które napływają do Polski samochodopodobne odpady z Europy Zachodniej. Jak rozpoznać tak przygotowany przez blacharzy cud techniki? Niestety wszelkie rady zawarte w większości poradników na nic się nie przydadzą. Bez "wybebeszenia" z auta połowy tapicerki i tak nie będziemy w stanie nic zobaczyć. Jeśli "ćwiartka" czy "połówka" przymocowana została w miejscach fabrycznych zgrzewów (blacharze najczęściej rozwiercają oryginalne), nie mając w tej kwestii doświadczenia również niewiele uda się dostrzec. Niewielkie ilości szpachli odnaleźć będzie można, co najwyżej w okolicach spawów, problem w tym, że te ostatnie zostaną pieczołowicie zamaskowane uszczelkami, listwami ozdobnymi progów czy konserwującym "barankiem". Nie dysponując czujnikiem grubości powłoki lakierniczej nie mamy najmniejszych szans, by wykryć ślady napraw. Dopiero staranne "opukanie" nim progów i słupków - jeśli dopisze nam szczęście - pozwoli wykryć ślady połączeń. Dla kupujących, którzy nie mają w swoim arsenale takiego miernika mamy tylko jedną radę. Jeśli auto faktycznie nam się podoba, nawet gdy - posługując się terminologią handlarzy - w zawieszeniu "nic nie stuka i nie puka", nie rezygnujmy z dokładnego obejrzenia samochodu od spodu. Nie traćmy jednak czasu na szukanie śladów spawania (bo i tak ich nie znajdziemy), ale skupmy się na tym, w jakim stanie znajduje się konserwacja. Nikt normalny nie przywiązuje przecież wagi do konserwowania od spodu dziesięcio- czy dwunastoletniego auta, zwłaszcza, jeśli ma zamiar go sprzedać. Po tylu latach konserwacja powinna więc być nie tylko brudna, ale i podniszczona. Jeśli jest czysta i "świeża" lepiej podziękujmy sprzedawcy za poświęcony czas i szybko wyjdźmy spod samochodu, zanim ten przełamie się na podnośniku i spadnie nam na głowę... Źródło: Interia.pl
Gość DiM Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 Święta racja...ale mi się udało kupić auto bez wypadkowe
dzejk Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 wypadałoby zaznaczyć skąd pochodzi skopiowany tekst :gwizdanie: Co do tematu to wystarczy nikomu nie ufać i sprawdzać na wszystkie możliwe sposoby.
Thom4s Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 W zeszłym tygodniu widziałem u znajomego lakiernika Audi A3 8P 2005 rok zespawane z dwóch i było to tak zrobione, że nowy nabywca nigdy się nie zorientuje.
majkel_majki Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 Prawda jest taka, że wstawienie ćwiartki, połówki czy dachu w miejsce elementu wyciętego na fabrycznych zgrzewach nie jest niebezpiecznie.
Armi Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 Prawda jest taka, że wstawienie ćwiartki, połówki czy dachu w miejsce elementu wyciętego na fabrycznych zgrzewach nie jest niebezpiecznie. Jasne Szczególnie u pana Henia w stodole.
harley22 Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 Prawda jest taka, że wstawienie ćwiartki, połówki czy dachu w miejsce elementu wyciętego na fabrycznych zgrzewach nie jest niebezpiecznie. Tak też mi mówił znajomy blacharz. Ale na pewno to osłabia konstrukcyjnie auto.
Armi Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 Prawda jest taka, że wstawienie ćwiartki, połówki czy dachu w miejsce elementu wyciętego na fabrycznych zgrzewach nie jest niebezpiecznie. Tak też mi mówił znajomy blacharz. Ale na pewno to osłabia konstrukcyjnie auto. A co ma mówić? Żeby auto było takie jak przed wypadkiem trzeba wyłożyć sporo pieniędzy w ASO lub innym dobrym warsztacie. A nie u jakiegoś blacharza.
harley22 Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 On ma właśnie bardzo dobry warsztat. Ale jakoś nie mógłbym jeździć takim autem. Mając świadomość że jest składane z dwóch
Armi Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 Nowe auta też są składane z części. Tylko w zupełnie inny sposób niż robią to blacharze w szopie. A później: uderzenie było tak silne, że samochód rozpadł się na dwie części. O dziwo te części są równo przycięte :gwizdanie: Galeria: http://tylik.110mb.com/main/m004/ Polecam: http://tylik.motogrono.pl/przepis-na-bezwypadkowego-rodzyna/ http://tylik.motogrono.pl/cwiartki-podsumowanie/ i reszta artykułów Tylika.
rafalekx Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 Popatrzcie na to z innej strony Taki człowiek to nie jest zwykły blacharz... to artysta
majkel_majki Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 Armistead, ja mówiłem o fachowym rozwiercaniu i wgrzewaniu nowych elementów u profesjonalisty, nie o szopie pana Henia :doh1: wycinanie kątówką kawała samochodu spawanie, odcinacie dłuższych progów obu połówek i wkładanie jeden w drugi żeby się nie łamało i później spawarka to jest margines, to już nie te czasy że takie numery przechodziły. Teraz nawet handlarz o zdrowych zmysłach nie takiemu Heniowi, który się na epoce poloneza trucka gdzie spawał ramę bo się łamał w połowie i fiata 125p zatrzymał robić samochodu który ma chociaż sprawiać pozory niebitego. Artykuły Tylika przestałem czytać już dawno bo moim zdaniem poza odrobiną fachowej wiedzy reprezentują sobą niski poziom i są skierowane do masowego kupującego stare graty żeby się nie nadział na ewidentną minę. Rafalekx, dobry blacharz musi mieć w sobie dużo z artysty :>
Armi Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 Naprawa np. auta po dachu kosztuje 10-15k zł. A pan Henio zrobi to za 5k zł. Gdzie pójdzie handlarz? Szczególnie gdy auto przed wypadkiem było warte 25k zł a po wypadku 10k zł? Tam gdzie taniej. Na czymś musi zarobić. W dobrym warsztacie naprawia się samochód z OC czy AC. Zostając z wrakiem, jest się niejako zmuszonym do sprzedaży handlarzowi, który go reanimuje taniej i sprzeda. Akurat jestem ostatnio w temacie :gwizdanie:
harley22 Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 JA też swojego AFB po dachu sprzedąłem handlarzowi za 8tysi A On dzwoni po miesiącu że naprawa go wyniosłą 5 tys :shocked:Chciałbym to auko teraz zobaczyc
Armi Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 No właśnie. To taki chory kraj :gwizdanie: Moja koleżanka miała czołówkę, silnik znalazł się prawie w kabinie. I co wrak poszedł w 2h od wystawienia na aukcji, kupił go handlarz z Gniezna. I jeszcze się cieszył, że sporo na nim zarobi bo tanio wrak kupił. Nie ukrywał tego.
domjenick Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 Panowie,o czym tu jest rozmowa-zacznijmy od tego,że jeśli wciąż naprawa auta będzie kosztować takie,a nie inne pieniądze-to interes naprawczy wraków ,które powinny być z miejsca utylizowane-będzie wciąż sie opłacał...to samo z kradzieżami-dopuki części do aut będą kosztować takie ,a nie inne pieniądze-doputy złodziej będzie miał z tego dobry pieniądz...najpierw porządek powinien być zaprowadzony na samej górze,w Rządzie... ... żeby zwykły Kowalski nie musiał kupywać części niewiadomego pochodzenia z allegro,czy innych aukcji internetowych-najpierw musi się zmienić coś w Kraju,żeby ceny tych części były dostępne w normalnej cenie,w markowym serwisie ,a nie na stadionie od Pana z leżakiem pełnym części,lub chińczyka na Ebayu... ...żeby Firmy ubezpieczeniowe dbały o klienta,a nie tylko patrzyły,jak go ściemnić,żeby nie wypłacić odszkodowania,znalezć wszystko żeby opóznić wypłatę,odciąć jak najwięcej z wypłaty należnych pieniędzy,po prostu -okraść-musi się coś zmienić,inaczej blacharze dalej będą reperować wraki,bo po prostu-to ich zawód i z tego żyją...dlaczego mieć im to za złe?przecież każdy może sobie kupić powypadkowe auto i sobie je "naprawić", albo dwa i jakoś coś z tego sklecić...mentalności ludzi nie da rady zmienić za panowania jednej kadencji Rządu...na to trzeba dziesiątków lat....
grabson765 Opublikowano 4 Września 2010 Opublikowano 4 Września 2010 Panowie,o czym tu jest rozmowa-zacznijmy od tego,że jeśli wciąż naprawa auta będzie kosztować takie,a nie inne pieniądze-to interes naprawczy wraków ,które powinny być z miejsca utylizowane-będzie wciąż sie opłacał...to samo z kradzieżami-dopuki części do aut będą kosztować takie ,a nie inne pieniądze-doputy złodziej będzie miał z tego dobry pieniądz...najpierw porządek powinien być zaprowadzony na samej górze,w Rządzie... ... żeby zwykły Kowalski nie musiał kupywać części niewiadomego pochodzenia z allegro,czy innych aukcji internetowych-najpierw musi się zmienić coś w Kraju,żeby ceny tych części były dostępne w normalnej cenie,w markowym serwisie ,a nie na stadionie od Pana z leżakiem pełnym części,lub chińczyka na Ebayu... ...żeby Firmy ubezpieczeniowe dbały o klienta,a nie tylko patrzyły,jak go ściemnić,żeby nie wypłacić odszkodowania,znalezć wszystko żeby opóznić wypłatę,odciąć jak najwięcej z wypłaty należnych pieniędzy,po prostu -okraść-musi się coś zmienić,inaczej blacharze dalej będą reperować wraki,bo po prostu-to ich zawód i z tego żyją...dlaczego mieć im to za złe?przecież każdy może sobie kupić powypadkowe auto i sobie je "naprawić", albo dwa i jakoś coś z tego sklecić...mentalności ludzi nie da rady zmienić za panowania jednej kadencji Rządu...na to trzeba dziesiątków lat....
tomaszmroczkowski Opublikowano 7 Września 2010 Opublikowano 7 Września 2010 A Ja uważam za ch*ji zarówno handlarzy którzy zlecają spawanie auta z dwóch części, jak i blacharzy którzy świadomie to robią.
Armi Opublikowano 7 Września 2010 Opublikowano 7 Września 2010 Ja również ale zaraz się znajdzie ktoś kto powie, że jakby blacharze odmawiali lub mieli ceny ASO to szybko zwijali zakład. Może tak może nie, ale na pewno liczba aut wyklepanych/spawanych po dachu czy po czołówce byłaby mniejsza. Niestety mentalność polaczków jest jaka jest. Liczy się tylko zysk, życie czy zdrowie innych jest nieistotne.
OLO_GDA Opublikowano 7 Września 2010 Opublikowano 7 Września 2010 ja zawsze mowie klient nasz pan, niestety spoleczenstwo chce takich aut wiec sa robione. gdyby nie te trupy to wiekszosc aut z allegro kosztowalaby o kilka - kilkanascie tys wiecej. niby kazdy widzi ile kosztuja auta na zachodzie, a jakims cudem tanieja w drodze do polski, ale kazdy sie ludzi ze to akurat on trafile tego rodzynka co nim babcia jezdzila i trzymala w garazu dlatego ma taki "pikny" lakier. a jak ktos przywiozi porzadne auta to zaraz musi sluchac jakie to okazje stoja na allegro i ze chyba zartuje z tymi cenami. a niestety ciagle u nas wazniejsze jest postawienie pod blokiem na zlosc sasiadowi nowszego tedeika od niego czy posiadanie duzego grilla niz rzeczywisty stan czy wyposazenie danego auta. wiec skoro w tej samej cenie mozna kupic bardziej przykuwajace uwage auto to wiekszosc kupi wlasnie takie. znam nawet przypadki ludzi ktorzy sami cofali liczniki PO KUPNIE - no bo panie jak to sasiadom opokazac ze auto ma ponad 200tys.... i tak sie koleczko zamyka. kazdy szuka okazji wsrod dziesieciu najtanszych na allegro a potem lament ze auto przespawany dach ma...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się