Po moich doświadczeniach z rdzą na hamulcach w A6 C5, stwierdzam że największą przyczyną rdzy na tarczy jest: styl jazdy i warunki atmosferyczne.
Przykładowo nie jeździmy zbyt często, często hamujemy silnikiem, na dworze pada deszcz, tarcze hamulcowe są mokre, dojeżdżamy do celu delikatnie hamując. Tarcze nie rozgrzewają się i woda z nich nie może odparować. Zostawiamy auto na kilka dni, efektem jest piękna rdza na tarczy. Podczas dalszej eksploatacji naszym stylem jazdy delikatnego hamowania rdza do końca nie ściera się, za to ładnie podcina klocek od jego wewnętrznej części, klocek podczas hamowania przylega tylko zewnętrzną stroną, zjawisko pogłębia się coraz bardziej, robią się wżery które działając jak papier ścierny, skutecznie ścinają klocek uniemożliwiając 100 % przyleganie do tarczy.
Dlatego zalecam częstsze używanie hamulców, w czasie gdy jest wilgoć zanim dojedziemy do celu warto rozgrzać mocniejszym (nie ostrym) hamowaniem.
Już nie wspomnę o soli z jezdni i jej degradującym wpływie na tarcze. Tydzień temu w moim B7, po trasie na mokrej z soli i wody zostawiłem auto na 5 dni postoju. Niestety było ślisko i rozgrzać heble było ciężko ( z resztą zapomniałem o tym). Jak zacząłem jechać po 5 dniach postoju, to hamulce zrobiły się słabe jak w polonezie, słychać było tarcie rdzy o klocki. Po trasie 80 km i częstym używaniem hamulca tył posiadał ciągłe wżery, dopiero następne 80 km z mocnym częstym hamowaniem w trasie pozwoliły zrzucić 90 % rdzy.