Od dwóch lat borykam się z problemem uciekającego czynnika. Średnio musiałem uzupełniać ubytki rzędu 300-400g 4 razy w sezonie. Tym razem postanowiłem oddać auto do jednego z najczęściej polecanych serwisów klimatyzacji w Szczecinie. Podłączyli butlę, nabili ciśnienie, które przez około 10 minut w ogóle nie spadło - czyli niby OK. Standardowo uzupełnili układ czynnikiem z kontrastem i kazali przyjechać za 2 tygodnie. Co też uczyniłem. Jednak i tym razem poszukiwanie nieszczelności nie przyniosło rezultatu. Tym razem kazali przyjechać za miesiąc (jeszcze nie minął). Zmierzam do tego, czy jest jakiś stuprocentowy sposób potwierdzenia/wykluczenia nieszczelności na parowniku? Poczytałem parę tematów i tak naprawdę diagnoza parownika zawsze odbywała się na zasadzie eliminacji (jak nigdzie nie widać wycieków, to musi być parownik). Zaopatrzyłem się nawet w latarkę UV i podstawiłem miseczkę pod odpływ skroplin, jednak woda wydaje się być czyściutka. Wcześniej podkładałem kartkę, ale razem z wodą zbierał się na niej syf z betonu, więc ciężko było coś zauważyć. Wspomnę tylko, że ostatnio zaczęła mi kapać woda z okolic osuszacza (pewnie do wymiany), ale to chyba nie ma wpływu.
PS. Ostatnio przyszedł mi do głowy pomysł, żeby do wymiany parownika wyciąć tylko jakiś płat plastiku z jego obudowy, a później z powrotem go tam wmajstrować. Ma to sens?