W niedziele w ogole byla burza.
Widziałem że na lądzie od rana już w Splicie zaczęło się blyskac.
Na brać doszło coś koło 14 ale szef zaprosił na obiadek więc zbytnio nie straciliśmy.Tam raczej na spokojnie bez większego ambarasu popadalo ok 2 h i później było tylko zachmurzenie idealne na spacerek.
My właśnie po odespaniu trasy.
Wyszlo jakieś ponad 3400 km z czego do Mircy mieliśmy ok 1575km.
Pogoda pod koniec sezonu cudna.
Tj nie to co lipiec gdzie nie trzeba babla dawać cieplejszych ubrań ale za dnia bez narzekan,poza tym 1 popołudniem.
Tego roku z nudów zacząłem zabawę z mala w nurkowanie więc mala [9lat]spokojnie miała zajęcie.
I nom pierwszy raz szaranem więc można było połowę domu zabrać bez stresu że się nie zabierzemy.
Slowacje przejezdzalismy normalnie z winieta.
W tamtą stronę obeszło się bez pokazywania dokumentów i zero korka zaś z powrotem głupi w budkach po stronie Sloweni postanowili sobie"popikac"dowodami i w sumie opóźnienie było jakieś 7 min.
Ogolnie z promu zjechslismy ok 17.30 a byliśmy u nas w domciu ok 11.20.
Jedno dotankowanie w niemcowni plus 2 może 3 przerwy na karmienie malej.
Nontoper 140 czy to cro czy inne drogi.W Niemcowni czasem zdjęta noga z gazu na np 120 jechalo się 130 licznikowo by nie dostać pamiątki z wakacjii.Oczywiście na 80 nie jechałem 140?
w Austrii jest objazd i w stronę cro puszczali górami zaś z powrotem przez Graz co było trochę kłopotliwe.
W ogole ok 2 nad ranem rozpadło się właśnie w Austrii i po drodze mijalismy 2 większe wypadki gdzie uczestniczyło w jednym ok 5 aut.
Tragedia patrzeć jak ściągają na noszach ciało zawiniete w worek..odrazu noga lzej napiera.
Mala dzielnie się spisała tj przespala całe cro i Slowenie.
Obudziala się w Austrii i raz albo dwa w niemcowni.
Dzięki raz jeszcze za pomoc i porady?