pamietam kilka dni z tego okresu, z soboty na niedzielę byłem u dziadków na wsi
rano byłem strasznie wkurwiony na dziadka, ze nie ma teleranka, na ekranie Rubina tylko snieg
chwilę potem przyszedł sasiad i mówi do dziadka "... panie Janku, wojna !!!!"
potem pojawił sie program, na ekranie Jaruzelski - Smok Wawelski, ze swoim sakramentalnym:
"... ojczyzna nasza stanęła nad przepaścią..."
pamietam że dziadek strasznie klął na "czerwonych sk***ysynów"
w niedziele byłem juz w domu, nie było ojca, był w stoczni, wszyscy żyli w napięciu, po ulicach jedziły transportery
opancerzone...