Skocz do zawartości
IGNOROWANY

Bezwypadkowy? Już się robi!


Skyliner89

Rekomendowane odpowiedzi

przecież nie zawsze auto po dachowaniu czy porządnym strzale musi być uznane przez ubezpieczalnie za szkodę całkowitą....

takich śmigających po naszych drogach jest pełno

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

taka jest moja praca,szef ( wcale nie Polaczek) stawia mi takiego wraka daje części i nakazuje naprawić i za to mi płaci. Żeby (według co niektórych) nie być h%$jem powiniennem rzucić(ew. zmienić) pracę, odmówić naprawy takiego auta, czy jakieś inne sugestie?

:thumbdown: Pogarda dla Ciebie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego? Może ktoś wstawił autko zeby sobie zrobic? Najlepiej kupić po bombie zrobić sobie i jeździc. Chyba że jakoś strasznie pogniecione to moze byc strach. Ale to jest biznes i tyle. Autko po strzale naprawiają wymieniają i sprzedaz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

taka jest moja praca,szef ( wcale nie Polaczek) stawia mi takiego wraka daje części i nakazuje naprawić i za to mi płaci. Żeby (według co niektórych) nie być h%$jem powiniennem rzucić(ew. zmienić) pracę, odmówić naprawy takiego auta, czy jakieś inne sugestie?

:thumbdown: Pogarda dla Ciebie...

Widzisz kolego wszystko zależy od tego jaką wiedzę posiada się w danym temacie, jeżeli auto naprawione jest rzetelnie, z zachowaniem wszelkich zasad to nie widzę problemu. Elementy samochodu wymienione zawsze będą miały większą wytrzymałość niż te klepane i prostowane po 10razy.

Gardzić to tobie powinienneś nie tymi co te auta naprawiają a tymi co wciskają je klientom jako bezwypadkowe, aby tego uniknąć wprowadzone są właśnie w u.k kategorie i klient wie co działo się z autem (oczywiście małych otarć parkingowych nikt nie rejestruje w dowodzie) oczywiście po naprawie auto przechodzi zaostrzony przegląd techniczny,diagnosta ma czarno na białym wypisane co było uszkodzone i na czym się skupić. Jeżeli auto przejdzie taki test wtedy DVLA czyli urząd komunikacji oddaje dowód rejestracyjny auta.

Przed zakupem jakiego kolwiek auta można sprawdzić jego historię wpisując nr rejestracyjny np tutaj:

http://www.ukcarads.co.uk/applogic/info/free_hpi_check.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ iwadrian - Już nie wnikając w szczegóły odnośnie tego akurat Tourana.

Mam za sobą dwa, bardzo poważne wypadki komunikacyjne. Długie pobyty w szpitalach i jeszcze dłuższe rehabilitacje.

Czasami unikamy wózka inwalidzkiego lub śmierci, dzięki drobnym szczegółom, dzięki takim szczegółom i drobnostkom, o których nawet nie mamy pojęcia do czasu... aż zdarzy się bum!

To tyczy się tych spawanych dachów, czy wstawianych ćwiartek z przodu. Odrobinkę bardziej osłabiona strefa zgniotu, ma kolosalne znaczenie !!!

Oczywiście to bardzo sporadyczne przypadki, jest ich tak mało że szkoda o nich mówić... ale kto z nas chciałby być tym sporadycznym przypadkiem.

Choć, może trochę dramatyzuję... :mysli:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dramatyzujesz. Każdy kto przeżył wypadek wie jakie znaczenie ma to, że auto było bezwypadkowe.

Nie chcę nawet myśleć w jakim stanie był mój brat gdyby dachował autem, które już kiedyś dachowało :kwasny:

Mnie zawsze dziwi, jak jakiś mąż kupuje auto w którym będzie woził żonę i dziecko i nie zwraca uwagi na to czy jest po wypadku czy nie. Interesuje go kwestia wyglądu (nowszego nadwozia etc) i ceny. Przykładowo kupuje b6 po wypadku zamiast b5 z wypasem.Nie szanuje nie tylko swojego życia ale i rodziny. A później płacz, że ktoś zginął albo jest sparaliżowany.

Kwestie typu zapinanie pasów, w ogóle pomijam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pasy, to indywidualna sprawa kierowcy i pasażerów - każdy ma swój rozum, ale foteliki dla dzieci. Maluch nie ma wyboru - ma mądrych rodziców albo nie.

Za brak fotelika powinni walić z grubej rury.

No trochę od tematu odszedłem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście wszystkie b5 są z wypasem a b6 to te walone. Większość z nas jeździ walonymi nie wiedząc o tym. Walone można naprawić tylko trzeba wiedzieć jak to zrobić. Samochód to nie monolit wyprodukowany z jednego kawałka blachy ale rzecz złożona z dziesiątek czy setek elementów a blacharz po prostu wymienia niektóre z nich na nowe, co nie oznacza wcale kilogramów szpachli maskującej pogięte i osłabione elementy auta. W tym wątku http://www.a4-klub.pl/smf/index.php?topic=127051.0 opisałem wymianę tylnego błotnika. poszły w ruch komentarze ,że wycinane, spawane i w ogóle włos się na głowie jeży. Najlepiej w takim razie poklepać i narzucić 5kg gipsu ale wtedy pojawią się głosy, że klepane gipsowane więc wypada dwuletnie auto na złom oddać, kupić drugie (oczywiście u dilera dla pewności) i po kłopocie.

Dlaczego większość którym zdarza się rozbić mocniej lub lżej swoje autko nie jedziecie z nim na złom aby wykluczyć je z ruchu i uchronić innych od niebezpieczeństwa poruszania się tym pojazdem tylko szukacie tego hu%a blacharza żeby naprawił wam samochód (oczywiscie jak najtaniej i nie ma mowy o wymianie elementów co kosztuje skoro można podgipsować) a przy sprzedaży nie jesteście tak wylewni na temat przeszłości autka i nie obniżacie ceny o 30% bo walone przecież było tylko chcecie wyrwać od klienta ile się da??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:good:

iwadrian - madrze mowisz. kazdy zgrywa swietego a potem jak co do czego to jezdzi po panach tadkach zeby przyoszczedzic na naprawie 500 zł. widac po tematacha w dziale ubezpieczen.

ludzie nie rozumieja ze element wymieniony zgodnie z miejscami mocowan jest taki sam jak nowy w salonie. najlatwiej przyczepic sie to blacharza, a to nie tu jest problem. problem jest w tym ze 90% aut po wypadku ma zdjecia czy to z policji czy ubezpieczalni. nawet sprawcy bez AC sa czesto fotografowani zeby sprawdzic zgodnosc uszkodzen. czemu nikt nie stworzy banalnie prostej bazy w ktorej po vin ie moznaby spojrzec na kazde ze zdjec przypisanych do auta??

bo jest grupa ludzi ktorym to nie na reke i juz. tak samo jest grupa ludzi ktora zawsze bedzie krecic liczniki, klepac auta po dachu itp.

a moim zdaniem problem nie polega na tym ze po naszych drogach jezdza naprawione auta. problem jest w tym ze jezdza auta naprawione byle jak i jak najtaniej a do tego nabywcy w 90% nie sa swiadomi nawet czesci historii samochodu.

ogolnie to ciagle slysze ze ktos gdzies kupil malinke, igielke, zero przebiegu bezwypadek i garazowany bo hadlarz byl taki mily i mu wszystko opowiedzial. ze malowany bo mial ryse od gwozdzia a lampy nowe bo stare byly brzydkie itp itd... i za kazdym razem sie powstrzymuje zeby zapytac skad tyle okazji w niemczech :polew: ale co tam niech sie ludzie ciesza. tylko po co atakowac kogos kto po prostu robi swoja robote??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście wszystkie b5 są z wypasem a b6 to te walone.

Nie o to chodzi :wink4:

Tylko o to, że większość mądrych inaczej woli waloną i naprawioną tanim kosztem b6 niż b5 z wypasem. A to akurat błąd.

Nie mam nic do naprawianych aut, byle były zrobione z zachowaniem odpowiednich parametrów. Nie u pana Henia w stodole a w odpowiednim warsztacie.

Generalnie zgadzam się zarówno z Tobą jak i z OLO_GDA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem,że nie o to chodzi ale taka jest ludzka mentalność, po co przepłacać za naprawy jak można tanim kosztem pokleić i nie zależy to od miejsca w którym się auto naprawia bo można zrobić dobrą robotę w przydomowym garażu a z drugiej strony z pozoru dobre warsztaty lub serwisy potrafią okrutną lipę odwalić. Chociaż porządny warsztat, z odpowiednim sprzętem powinien przynajmniej teoretycznie zrobić dobrą robotę. Wiadomo, że lepiej dla wszystkich byłoby abyśmy jeździli niebitymi cukiereczkami ale to niestety utopia i z chęci zysku blacharzy, handlarzy, czy klientów auta powypadkowe będą jeździć po naszych drogach, szczególnie w Polsce gdzie są strasznie drogie w stosunku do zarobków i wszyscy szukają okazji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście wszystkie b5 są z wypasem a b6 to te walone. Większość z nas jeździ walonymi nie wiedząc o tym. Walone można naprawić tylko trzeba wiedzieć jak to zrobić. Samochód to nie monolit wyprodukowany z jednego kawałka blachy ale rzecz złożona z dziesiątek czy setek elementów a blacharz po prostu wymienia niektóre z nich na nowe, co nie oznacza wcale kilogramów szpachli maskującej pogięte i osłabione elementy auta. W tym wątku http://www.a4-klub.pl/smf/index.php?topic=127051.0 opisałem wymianę tylnego błotnika. poszły w ruch komentarze ,że wycinane, spawane i w ogóle włos się na głowie jeży. Najlepiej w takim razie poklepać i narzucić 5kg gipsu ale wtedy pojawią się głosy, że klepane gipsowane więc wypada dwuletnie auto na złom oddać, kupić drugie (oczywiście u dilera dla pewności) i po kłopocie.

Dlaczego większość którym zdarza się rozbić mocniej lub lżej swoje autko nie jedziecie z nim na złom aby wykluczyć je z ruchu i uchronić innych od niebezpieczeństwa poruszania się tym pojazdem tylko szukacie tego hu%a blacharza żeby naprawił wam samochód (oczywiscie jak najtaniej i nie ma mowy o wymianie elementów co kosztuje skoro można podgipsować) a przy sprzedaży nie jesteście tak wylewni na temat przeszłości autka i nie obniżacie ceny o 30% bo walone przecież było tylko chcecie wyrwać od klienta ile się da??

Handlarzem nie jestem, ale postanowiłem spróbować swoich sił w tej branży, sprowadziłem auto z Niemiec.

Auto na chodzie, niemal wszystko ok.

Nie musiałem... ale zrobiłem kilka rzeczy które sumienie mi nakazywało. I choć auto szło do klienta, to nie miałem sumienia i wymieniłem olej, uzupełniłem płyn do wspomagania kierowniczego, zmieniłem klocki hamulcowe na nowe (dobrej firmy), ustawiłem światła, poprawiłem zawiasy w drzwiach itp itd.

Miałem zamiar nawet wymienić rozrząd, mogłem okraść/zabrać koło zapasowe na alufeldze z samochodu, mogłem... na prawdę mogłem przypicować auto i pokombinować by wyglądało dużo lepiej. Ale nie chciałem tak tego pudrować... i w dodatku cenę zostawiłem na swoim miejscu.

Bujałem się z autem półtora miecha, to przez moją uczciwość.

W końcu auto sprzedałem.

To ze zwykłej grzeczności dzwoniłem później do klienta i pytałem czy dojechali bezpiecznie, czy z autem wszystko ok, no i nawet zaproponowałem że im załatwię rozrząd taniej, bo mam zniżki w sklepie.

A oni zaskoczeni i chyba podejrzewają mnie o coś, o jakiś dziwny przekręt, bo coś za uprzejmy jestem jak na "handlarza".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście wszystkie b5 są z wypasem a b6 to te walone. Większość z nas jeździ walonymi nie wiedząc o tym. Walone można naprawić tylko trzeba wiedzieć jak to zrobić. Samochód to nie monolit wyprodukowany z jednego kawałka blachy ale rzecz złożona z dziesiątek czy setek elementów a blacharz po prostu wymienia niektóre z nich na nowe, co nie oznacza wcale kilogramów szpachli maskującej pogięte i osłabione elementy auta. W tym wątku http://www.a4-klub.pl/smf/index.php?topic=127051.0 opisałem wymianę tylnego błotnika. poszły w ruch komentarze ,że wycinane, spawane i w ogóle włos się na głowie jeży. Najlepiej w takim razie poklepać i narzucić 5kg gipsu ale wtedy pojawią się głosy, że klepane gipsowane więc wypada dwuletnie auto na złom oddać, kupić drugie (oczywiście u dilera dla pewności) i po kłopocie.

Dlaczego większość którym zdarza się rozbić mocniej lub lżej swoje autko nie jedziecie z nim na złom aby wykluczyć je z ruchu i uchronić innych od niebezpieczeństwa poruszania się tym pojazdem tylko szukacie tego hu%a blacharza żeby naprawił wam samochód (oczywiscie jak najtaniej i nie ma mowy o wymianie elementów co kosztuje skoro można podgipsować) a przy sprzedaży nie jesteście tak wylewni na temat przeszłości autka i nie obniżacie ceny o 30% bo walone przecież było tylko chcecie wyrwać od klienta ile się da??

Handlarzem nie jestem, ale postanowiłem spróbować swoich sił w tej branży, sprowadziłem auto z Niemiec.

Auto na chodzie, niemal wszystko ok.

Nie musiałem... ale zrobiłem kilka rzeczy które sumienie mi nakazywało. I choć auto szło do klienta, to nie miałem sumienia i wymieniłem olej, uzupełniłem płyn do wspomagania kierowniczego, zmieniłem klocki hamulcowe na nowe (dobrej firmy), ustawiłem światła, poprawiłem zawiasy w drzwiach itp itd.

Miałem zamiar nawet wymienić rozrząd, mogłem okraść/zabrać koło zapasowe na alufeldze z samochodu, mogłem... na prawdę mogłem przypicować auto i pokombinować by wyglądało dużo lepiej. Ale nie chciałem tak tego pudrować... i w dodatku cenę zostawiłem na swoim miejscu.

Bujałem się z autem półtora miecha, to przez moją uczciwość.

W końcu auto sprzedałem.

To ze zwykłej grzeczności dzwoniłem później do klienta i pytałem czy dojechali bezpiecznie, czy z autem wszystko ok, no i nawet zaproponowałem że im załatwię rozrząd taniej, bo mam zniżki w sklepie.

A oni zaskoczeni i chyba podejrzewają mnie o coś, o jakiś dziwny przekręt, bo coś za uprzejmy jestem jak na "handlarza".

No to oby więcej takich sprzedawców. Chociaż jak mieszkając jeszcze w Polsce kupiłem, naprawiłem i sprzedałem kilkanaście aut to też nie robiłem tajemnic przed klientami co było przeze mnie naprawiane. Zazwyczaj wychodzi to nawet na dobre bo kilku klientów nie targowało za bardzo ceny dochodząc do wniosku, że wolą kupić auto naprawione mając pełną świadomość co i jak było naprawiane niż kupić kota w worku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://autobotanik.livejournal.com/

:blink:

Co prawda, jest to strona rosyjska, ale wiernie oddaje na wielu przykładach procesy "uzdatniania".

Szczególnie polecam:

http://autobotanik.livejournal.com/16696.html

czyli jak z dwóch Hyundai Lantra zrobić jednego w stanie "100% bezwypadek nic nie puka nic nie stuka"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawa tego hyundaia była przeprowadzona skandalicznie, ale na tej stronie widać też trochę dobrej blacharskiej roboty, zwykła wymiana pogniecionych poszyć jest lepsza niż szpachlowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

abstrahując od tematu walonych aut chciałbym tylko dodać, że żeby takie rzeczy nie miały wogóle miejsca powinno być jak w Anglii gdzie auto po cięższym wypadku (oceniają to biegli zapewne) jest wycofywane z dróg i nie ma prawa powrotu, w takiej sytuacji często dosyć nowe auta są wysyłane na złomowiska, które mają później z tego niezły zarobek sprzedając jakieś tam części, i to jest super myslenie, bo szrot nie jeździ już po drogach a na złomowiskach można dostać części nie tylko do poloneza czy fiata 125 ale również do Bentleya, nowego Merca czy jeszcze innego auta

jeżeli ktoś juz poruszał tą kwestię to sorki za powtórkę ale szczerze nie czytałem wszystkich stron :embarrassed:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

abstrahując od tematu walonych aut chciałbym tylko dodać, że żeby takie rzeczy nie miały wogóle miejsca powinno być jak w Anglii gdzie auto po cięższym wypadku (oceniają to biegli zapewne) jest wycofywane z dróg i nie ma prawa powrotu, w takiej sytuacji często dosyć nowe auta są wysyłane na złomowiska, które mają później z tego niezły zarobek sprzedając jakieś tam części, i to jest super myslenie, bo szrot nie jeździ już po drogach a na złomowiskach można dostać części nie tylko do poloneza czy fiata 125 ale również do Bentleya, nowego Merca czy jeszcze innego auta

jeżeli ktoś juz poruszał tą kwestię to sorki za powtórkę ale szczerze nie czytałem wszystkich stron :embarrassed:

Tylko zapomniałeś dodać, że w Anglii nie opłaca się reanimować aut po dzwonach ze względu na dwa podstawowe fakty różniące Polskę oraz Anglię:

- koszty naprawy

- zamożność społeczeństwa, które w przeciwieństwie do Polaków, stać na kupno używanego auta w dobrym stanie, a nie w stanie "bezwypadek-niepuka-laćijeździć" za 50% wartości auta faktycznie bez "przejść" z tego samego rocznika i w tej samej wersji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

masz rację z tą zamożnością, tego niestety jeszcze przez wiele długich lat nie da się nam zrozumieć, póki będzie jak będzie

chodziło mi tylko o samą idee, że tam bardziej opłaca się zezłomować auto niż nim jeździć :cool1:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak samo jest w Szwajcarii, nie naprawia się nawet aut po stłuczkach bo ich ponowny przegląd trochę kosztuje.

Chyba już wiadomo skąd u handlarzy taka moda ściąganie aut ze Szwajcarii.

Jak szwajcar, to zwykle robiony (co go oczywiście nie przekreśla ale warto o tym wiedzieć).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ IVADRIAN - dobrze cie rozumiem. Wiekszosci i tak nie wytlumaczysz ze mozna dobrze zrobic auto po wypadku. Kazde auto mozna zrobic i Audi tez naprawia, kwestia tylko kosztu tej calej operacji, tylko ze Audi robi na nowych czesciach, i maja super drogie stawki godzinowe (notabene- oni tego nie robia tylko zlecaja zaufanym lakierniom) Pozatym jak slysze ze spaw to slaby punkt to mnie smiech bierze- widzial juz kiedys kto jat spawa robot w fabryce? Przeciez on wali punkty co pare cm. -ewentualnie jest tam masa klejaca.

w 2004 kupilem A4 B5 po dachowaniu, ktora miala wcisniety slupek A z prawej strony, ale za to silnik i caly dol byl nieruszony i zdrowy. Co prawda- wyklepali mi ten dach, a nie zrobili wstawki- jak chcialem- co skutkuje tym ze szumi troche (ustawic w drzwiach sie nie da) jak szybciej jade. Ale nie zamienilbym go na zadnego innego. Tylko mieniam paski i olej i jezdze. Smignal juz u mnie 230 tkm i chodzi jak pierwszego dnia. A ze krzywy troche?- Dachem nie jezdze. Opon mi nie zbiera/ hamuje idealnie.

Sa glosy ze podczas uderzenia moglbym to poczuc. Sorry, ale jak ktos zayebie tak ze auto sie polamie, to watpie czy w tak zrobionym aucie jak w tym pierwszym poscie specjalista jest w stanie fachowo stwierdzic po wypadku jaki wplyw ma na to te spawy. Nie wiem jak byly zrobione te auta z fotek, ale ja osobiscie tak zrobionym paskiem, czy mondeo jak na filmikach bym jezdzil, bez obaw.

Klopotem jest zawsze sprzedac komus auto kto o autach nie ma pojecia, a takich kupcow jest najwiecej. Nie ma co im tlumaczyc, bo sam na glupka wyjdziesz, dlatego co madrzejszy zatai to i wielu jezdzi takiami autami i zyje w blogiej swiadomosci ze auto bezwypadkowe jest, i dopiero zlomiarz przy odrobinie szczescia to zobaczy.

Ja zrezygnowalem z handlu autami jak zobaczylem jak to leci- nie umiem kitu wciskac, dlatego sie nie nadaje- ale mysle ze tak jest ok, z wyjatkiem tych klepanych z masa szpachli- TO JEST ZLOM.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...