Dzisiaj cały dzień walki ale uszczelniacz wymieniony
Ogólnie uciekło mi 1l oleju przez ten wyciek, a przynajmniej tak wnioskuję po zlaniu 1,9l i wlaniu prawie 3 l oleju.
Wolałem zdjąć wydech za katami, jak kaleczyć sobie łapy przy kolektorze, także jakby ktoś robił to tak jak ja, to najlepiej niech ogarnie sobie przynajmniej nowe śruby, zawsze to jakoś lepiej wygląda po poskładaniu.
Ogólnie niby warsztat, któremu to zleciłem zarzekał się, że wymienili ten uszczelniacz w 3 godziny. O ile są tacy wspaniali i zrobili to za darmo (nie ma nic na rachunku o wymianie uszczelniacza ani zalaniu oleju po wymianie) to nawet czysto po sobie zostawili.
śruby były całe uwalone, w sumie nawet nie wiem czym, na smar za rzadkie a na olej nie miało płynnej konsystencji, pewnie tylko odkręcili wał i zobaczyli, że dalej jest flansza to nie robią nic więcej . Widać że coś ruszali, bo gniazda śrub miały ślady po wbijaniu torxa zamiast imbusa..
Rada dla potomnych, nakładając z powrotem flanszę, zalecam wbijać ją poprzez uderzanie (najlepiej kawałkiem rurki) w wewnętrzny pierścień łożyska, bo ja próbując włożyć flanszę, wypchałem łożysko gołymi rękoma
Za radą @MaTeo85 dałem tylko cienką warstwę smaru, żeby nie przyozdobić sobie podwozia
Jakby co, śruby wału 55 Nm + klej na gwint, śruby trzymające korpus flanszy 27 Nm.
Jakby po przyłożeniu wału okazało się, że nie pasują otwory, to bez poaniki, wrzucacie na luz i obracacie flanszą jak wam pasuje.
Dalej zdjęć nie mam, cyknę za kilka dni jak będę olej w moście wymieniał, bo dzisiaj po 9 godzinach walki miałem dość.
Po jeździe próbnej jestem mega na + jeżeli o wbijanie biegów wchodzi. Co prawda wcześniej ten sam olej był, 'tylko' litr mniej i po 60k nalotu