Skrzynia jest komorowo połączona z torsenem, także wymieniając w skrzyni, jednocześnie wymieniłeś w torsenie, chociaż nie widząc o tym, pewnie trochę starego oleju zostało po stronie torsena.
Co do awaryjności, nie można zapomnieć o temperaturze oleju w skrzyni i tylnym moście. Dużo osób patrzy na samą temperaturę wody na liczniku i po osiągnięciu 90 stopni daje w gaźnik. Mając 90 na liczniku, temperatura oleju to 60 (+- 5) stopni. W skrzyni jest jeszcze zimniejszy. Chyba nie trzeba tłumaczyć długoletnich efektów kręcenia bączków na pustym parkingu w zimę przez 'zielonym obi'.
Dochodzi również do tego wada produkcji, już od dawna (nawet przed a4 B5) mieli wywalone na jakość produktu, jednak więcej pracy wykonywali wykwalifikowani ludzie, co w większym stopniu niwelowało wady typu wióry po produkcyjne czy zanieczyszczenia podczas montażu. Teraz nowe auto wyjedzie z jednym większym wiórem, który po roku jest w stanie taka przekładnie wyrobić.
Raczej nic nowego ale niech niektórym to otworzy oczy, kiedyś, mimo staranności przy składaniu silników, zalecało się wymianę oleju po pierwszym 1000 km aby właśnie wypłukać ten syf. Teraz księgowi sukcesywnie wpajają nowym nabywcom samochodów, że proces technologiczny zaszedł tak daleko, że nie jest to w ogóle potrzebne, ba, można nawet 30 000 bez wymiany oleju zrobić (tu należy pochwalić BMW za czujniki zużycia oleju w stosunku do typu kierownika).
Rozpisałem się ale chyba odpowiedziałem kilku osobom na pytanie "Dlaczego teraz taki szmelc robią". Otóż nie robią szmelcu, to nqm każą z dobrych części robić szmelc.