Scenariusz zawsze był ten sam - w czasie jazdy, dobrze rozgrzany silnik i czerwona kontrolka ciśnienia oleju+nieznośny brzęczyk w trakcie przyspieszania. W pierwszym aucie olejarka zapaliła mi się wracając od mechanika po "pakiecie startowym" (tydzień po zakupie). Twierdził, że to wina czujnika i wszystko poza tym ok. Wymieniłem czujnik ale znowu było to samo ale tym razem z niepokojącymi, głośnymi odgłosami z silnika. Po prostu już góra pracowała na sucho. Był tylko czyszczony smok i nic więcej, a auto śmiga 4 rok od tego wydarzenia. Chociaż według mnie trochę napinacz łańcuszka przez to dostał po tyłku i parę miesięcy później był wymieniany.
W drugim przypadku olejarka zapaliła mi się w dniu zakupu samochodu, 50 km od domu. Będąc bogatszy o wcześniejsze doświadczenie jak i zdobytą wiedzę przez ten czas o tych silnikach, wiedziałem już co robić i dalszą drogę zakończyłem holowaniem. Handlarz po burzliwej wymianie zdań zwrócił mi za naprawę.
W obu przypadkach był tylko czyszczony smok, sprawdzone ciśnienie oleju i wszystko wróciło do normy. Po tym wszystkim kilka częstszych wymian oleju z płukankami i tyle